"Mayday" - Och Teatr | Rozkrok między adresami [recenzja]
- KulturoNIEznawczyni
- 23 lip
- 3 minut(y) czytania
„Mayday” to bezapelacyjny klasyk teatru komediowego, grany od lat w różnych teatrach, a w Och-Teatrze cieszy się wręcz kultowym statusem. Wielu widzów co wieczór zanosi się śmiechem – i nie ma w tym nic złego. To teatr, który stawia na czystą rozrywkę, bez ambicji filozoficznego namysłu. Ale czy to wystarczy, żeby mnie porwać? Dzisiaj trochę się poskarżę na to, że właśnie to, co tak szalenie popularne nie musi iść w parze z jakością.
Jeżeli jakimś sposobem udało Wam się ochronić przed graną prawie 400 razy sztuką Mayday i zupełnie nie znacie tego tytułu, już spieszę z pomocą. Na początek więc krótkie streszczenie, które myślę, że od razu niektórych ekstremalnie zachęci do obejrzenia sztuki, a innych wręcz przeciwnie. Czy są tu fani komedii o tematyce damsko-męskiej?

Streszczenie sztuki „Mayday”
„Mayday” to komedia pomyłek, której głównym bohaterem jest John Smith – londyński taksówkarz, który prowadzi podwójne życie. Ma dwie żony – jedną w Wimbledon, drugą w Streatham – i dzięki precyzyjnemu harmonogramowi udaje mu się utrzymać tę fikcję przez lata. Wszystko jednak zaczyna się sypać, gdy w wyniku wypadku jego plan dnia zostaje zakłócony. Do akcji wkraczają policjanci, sąsiedzi, przyjaciele i… niekończące się kłamstwa.
John wciąga w intrygę swojego sąsiada Stanleya, który musi improwizować, by pomóc mu wybrnąć z coraz bardziej absurdalnych sytuacji. Lawina kłamstw, podszywanie się pod inne osoby, pomylone tożsamości i szalony humor sprawiają, że spektakl to istna karuzela pełna niecodziennych wydarzeń.
Obsada:
JOHN SMITH – Rafał Rutkowski
MARY SMITH – Maria Seweryn/Monika Fronczek
BARBARA SMITH – Monika Fronczek/Małgorzata Klara/Katarzyna Kołeczek
STANLEY GARDNER – Artur Barciś
INSPEKTOR TROUGHTON – Maciej Wierzbicki
INSPEKTOR PORTERHOUSE – Adam Krawczuk
BOBBY FRANKLYN – Stefan Friedmann
REPORTER – Michał Breitenwald/Jan Malawski

źródło: mat. Och Teatru, fot. Karolina Wolf
Przyznam szczerze – śmiał się niemal cały teatr. Ja… niekoniecznie. Ale to nie znaczy, że w mojej opinii spektakl jest zły. Wręcz przeciwnie – scenografia jest bardzo udana, a aktorsko wszystko gra jak należy. Rafał Rutkowski w roli głównej robi robotę, trzyma rytm i niesie ten spektakl z pełnym zaangażowaniem. Reszta obsady również prezentuje wysoki poziom, nie ma się do czego przyczepić – Maria Seweryn jako Mary, Artur Barciś w roli Stanleya i Adam Krawczuk jako inspektor Porterhouse świetnie odnajdują się w tym gęstym labiryncie gagów i pomyłek. Najwięcej radości sprawiły mi właśnie sceny z tą trójką – były bardziej w punkt, bardziej zniuansowane. To wtedy humor był najbardziej trafiony.
Ale jednak – przez większość spektaklu to jedno i to samo: seks. W różnych konfiguracjach. Seks z podtekstem, seks wprost, seks sugerowany w gagach, seks męsko-męski, damsko-męski, w sypialni i pod stołem. Żarty momentami bardzo proste, wręcz infantylne. I to właśnie mnie zmęczyło. Druga część spektaklu już zdecydowanie nie była dla mnie – kiedy wchodzimy w tematykę gejowską, transseksualistów, wpychania sobie rzeczy do spodni czy potykania się i tym samym trafiania na pozycje seksualne – to nie mój klimat. To nie jest humor, który do mnie przemawia. To raczej ten najprostszy, najłatwiejszy rodzaj śmiechu, który jednym bardzo pasuje, innym niekoniecznie.

źródło: mat. Och Teatru, fot. Karolina Wolf
Nie chcę absolutnie odradzać tego spektaklu – to byłoby nieuczciwe wobec ogromnej grupy osób, które bawiły się świetnie. Dla wielu to forma odreagowania, śmiech po ciężkim dniu pracy. Taki typowy, popularny teatr na reset. Dla osób, które lubią tematykę damsko-męskich nieporozumień, ukrytych romansów i pomyłek, będących paliwem do nieustannego zamieszania – to może być strzał w dziesiątkę. Ale po prostu trzeba wiedzieć, na co kupujecie bilety.
Dla mnie spektakl nie wniósł niczego nowego, a tego typu sztuki widziałam już wielowielowielokrotnie. Klasyk klasykiem, ale mój humor jest bardziej wyszukany, bardziej ironiczny, mniej wprost. „Mayday” raczej mnie nie uwiódł – ani treścią, ani formą. Doceniam profesjonalizm i kunszt aktorski, ale na pewnym etapie znajomości sztuki już potrafię określić, co może mi się podobać, a z czym mi nie po drodze. Jeśli spytacie, dlaczego wybrałam się na tę sztukę, jeśli domyślałam się, z czym to się je, odpowiedź będzie prosta. Zawsze daję szansę i nigdy nie skreślam sztuki przed obejrzeniem. Już wielokrotnie dzięki temu trafiłam na perełki, których sama świadomie bym nie wybrała.

źródło: mat. Och Teatru, fot. Karolina Wolf
W przypadku Och Teatru, tym z Was, którzy preferują bardziej ambitny humor, zdecydowanie polecam Prapremierę Dreszczowca ze zdecydowanie ciekawszym rodzajem żartu lub spektakl przemycający w komedii trochę dramatyzmu - Słoneczni Chłopcy z Cezarym Żakiem i Arturem Barcisiem w rolach głównych.
Do Och Teatru na pewno wrócę już niebawem, bo to teatr z rozmaitym i niezwykle ciekawym repertuarem. A dodatkowo - grają przez całe wakacje, a to rzecz rzadko spotykana. Widzimy się na Ochocie!
KulturoNIEznawczyni
Podoba Ci się moja twórczość?
Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!
tagi: Mayday Och Teatr recenzja, Janda, Krystyna Janda, komedia, spektakl komediowy, najlepsze komedie warszawa, teatr komediowy, teatry w Warszawie, spektakle, blog o teatrze, strona o teatrze, recenzje teatralna, opinia, ocena, opis, o czym jest, czy warto obejrzeć, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni.pl, kulturonieznawczyni.pl, kulturonieznawczyni.com, kulturoznawczyni.com, najlepsze komedie w warszawie
Comments