"Głowa w piasek" - Teatr Polonia z trzema kobietami na czele [recenzja]
- 2 lip
- 4 minut(y) czytania
Są takie spektakle, na które trafiasz trochę przypadkiem. Nie masz wobec nich żadnych oczekiwań, może jedynie cichą nadzieję, że nie będą stratą wieczoru. I czasem właśnie wtedy dostajesz historię, która – choć nie wstrząśnie tobą na poziomie egzystencjalnym – zaciekawia, śmieszy i daje te emocje, których potrzebujesz. Tak było ze mną i „Głową w piasek” w Teatrze Polonia. Nie jest to sztuka, po której nie mogłam się pozbierać miesiąc, ale na pewno warta obejrzenia.
"Głowa w piasek" to kameralna, trzyosobowa sztuka rozgrywająca się w jednym mieszkaniu i o jednej konkretnej sytuacji. Ale – jak to często bywa w teatrze – pod tą „niewielką” formą kryje się całkiem złożona, pełna napięć opowieść o tym, co się dzieje, kiedy zderzamy się z prawdą, która nie pasuje do naszej wizji świata.
Jedyny mężczyzna mający udział w tej sztuce to kanadyjski pisarz Matt Murray, który ją napisał. Wszystko inne pozostawione jest już w rękach pań. Na scenie trzy aktorki: Paulina Holtz, Weronika Książkiewicz, Magdalena Stużyńska. Sztuka w reżyserii Marii Seweryn.

Głowa w piasek Teatr Polonia recenzja
O czym właściwie jest "Głowa w piasek"?
Sztuka autorstwa kanadyjskiego pisarza jest przede wszystkim opowieścią o trzech kobietach, które spotykają się w jednym mieszkaniu, by porozmawiać o... no właśnie – o dzieciach, relacjach, życiu, wartościach i o tym, czego nie umiemy nazwać, dopóki nie musimy.
To historia trzech różnych charakterów, które z różnych powodów muszą skonfrontować się z czymś nieprzewidzianym, niewygodnym, wytrącającym je z bezpiecznych kolein codzienności. Na poziomie fabularnym – to dość prosta konstrukcja: do mieszkania pisarki Holly przychodzą jej (nie)znajome – Cheryl - najlepsza przyjaciółka i Pam - matka kolegi z klasy latorośli Holly.
Drzwi się zamykają, a my, widzowie, stajemy się świadkami rozmów, które stopniowo odsłaniają głębsze napięcia. Ale ta prostota jest tylko pozorna. Bo „Głowa w piasek” opowiada o strachu przed zmianą, o trudności w akceptowaniu tego, co nowe i inne, a także o tym, jak często – z troski, lęku czy braku odwagi – chowamy głowę w piasek.
Trzy kobiety, trzy światy
Spektakl opiera się w całości na dialogu. Liczy się chemia między aktorkami, rytm scen, prawda emocji. I muszę przyznać – trio Paulina Holtz, Weronika Książkiewicz i Magdalena Stużyńska naprawdę dobrze się sprawdza. Każda z nich wnosi do tej historii coś innego. Każda jest unikatowa, charyzmatyczna, silna, ale też pełna obaw i lęków.
Holly (Weronika Książkiewicz) to kobieta wyzwolona, twórcza, ironiczna. Pisarka z duszą artystki, trochę bałaganiara, ale z dużym sercem. Choć jej styl bycia może początkowo budzić dystans, szybko zyskuje naszą sympatię – głównie dzięki swojej bezpretensjonalności i próbie zrozumienia innych.
Pam (Magdalena Stużyńska) to typ kobiety, która zawsze „ma wszystko pod kontrolą”. Żyje w świecie jasnych zasad, rodzinnych obowiązków i jasno wytyczonych ról. Jej uporządkowana codzienność zaczyna się kruszyć, kiedy pojawia się coś, czego nie da się łatwo zaszufladkować.
Cheryl (Paulina Holtz) to wolny duch. Trochę jak katalizator wydarzeń – komentuje, obserwuje, testuje granice. Jej obecność łagodzi napięcia, ale też wydobywa ukryte emocje. Cheryl to ktoś, kto nie pozwoli na zakładanie masek. Lubi seks i czekoladki z nadzieniem.

źródło: mat. Teatru Polonia, fot. (bardzo dużo ładnych kadrów) - Katarzyna Kural-Sadowska
„Głowa w piasek” to komedia, ale nie spodziewajcie się farsy ani banału. Humor wynika tu z dobrze napisanych dialogów, ironicznych obserwacji rzeczywistości, zderzeń światopoglądowych, a czasem – z absurdu codziennych sytuacji. Brawa należą się Elżbiecie Woźniak, odpowiedzialnej za tłumaczenie – bo przekład brzmi bardzo naturalnie, trafia w punkt i dobrze oddaje specyfikę postaci.
To spektakl, w którym publiczność często i głośno się śmieje. I to śmiech z poczuciem uczestnictwa – bo niemal każdy znajdzie tu coś znajomego. Relacje matka–dziecko. Lęk przed „innym”. Zbyt późne rozmowy, które powinny się odbyć wcześniej. Smakołyki, które trafiają w nieodpowiednie ręce.
Scenografia jest jednym z najmocniejszych punktów spektaklu. Mieszkanie Holly – wypełnione książkami, drobiazgami, bibelotami – wygląda, jakby istniało naprawdę. Nie ma tu teatralnej sterylności ani przesady. To miejsce z duszą. Trochę zakurzone, trochę chaotyczne, ale ciepłe i autentyczne. Uwielbiam tak zaaranżowane przestrzenie na deskach teatru. Można dzięki temu w pełni przenieść się w nowe dla nas miejsce i autentycznie przeżywać historie postaci.
To, jak bohaterki poruszają się w tej przestrzeni – sięgają po czajnik, przestawiają poduszki, schylają się po ciastka – sprawia, że mamy wrażenie prawdziwego spotkania. I dzięki temu łatwiej uwierzyć w emocje, które rozgrywają się między nimi.

źródło: mat. Teatru Polonia, fot. Katarzyna Kural-Sadowska
Weronika Książkiewicz to aktorka, do której zawsze podchodziłam z pewnym dystansem – trudno było mi ją „poczuć” w poprzednich produkcjach, gdzie wydawała się grać na dość podobnym, zachowawczym poziomie energetycznym. Przykładem może być choćby „Herkules”, gdzie jej rola nie zapadła mi szczególnie w pamięć.
Teatr na szczęście rządzi się innymi prawami niż ekran – daje szansę na świeży odbiór, bez bagażu wcześniejszych ról. I muszę przyznać, że w „Głowie w piasek” Książkiewicz pozytywnie mnie zaskoczyła. Zagrała uważnie, z odpowiednią lekkością, a jednocześnie z wyczuciem momentów, w których trzeba zatrzymać żart i zostawić miejsce dla emocji. Ten występ działa zdecydowanie na jej korzyść.

źródło: mat. Teatru Polonia, fot. Katarzyna Kural-Sadowska
„Głowa w piasek” to lekka, ale nie głupia komedia o tym, jak różnie można patrzeć na świat – i jak trudno się rozmawia, gdy stawką są najbliższe relacje. To nie jest spektakl, który zmieni twoje życie. Ale może ci przypomnieć, że czasem trzeba wyjąć głowę z piasku i... po prostu posłuchać drugiego człowieka.
Chciałabym opowiedzieć więcej o całej historii i moich przemyśleniach, ale wiem, że akurat w tym spektaklu zaspojlerowanie treści może sprawić, że zepsuję Wam cały wieczór w teatrze. A tego bardzo nie chcę czynić. Jak na komedię to jest ona dojrzała i z sercem. Momentami nieco przeciągnięta, ale z dobrym wyczuciem aktorskim i wyśmienitą scenografią. Sprawdźcie więc na własne oczy.
Czy warto?
Tak, jeśli:
Szukasz inteligentnej komedii z aktualnym, ale nie łopatologicznym przekazem.
Lubisz sztuki kameralne, skupione na postaciach i emocjach.
Cenisz teatr, który stawia na dobrą grę aktorską i przemyślany tekst.
Chcesz obejrzeć coś lżejszego – ale z głową.
Nie, jeśli:
eee tam, zawsze warto, ale nie oczekuj hiper-wielkiego dramatyzmu i niesamowitej głębi, bo ta nie sięga aż tak daleko
KulturoNIEznawczyni
Podoba Ci się moja twórczość?
Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!
tagi: Głowa w piasek Teatr Polonia recenzja, Teatr Polonia komedia spektakle 2025, najlepsze spektakle 2025, recenzja, spektakle Warszawa, teatr Warszawa, sztuki w Warszawie, spektakle teatralne 2025, recenzje spektakli teatralnych, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, blog o teatrze, strona o teatrze
Comentarios