"Bóg Mordu" - Teatr 6. Piętro o zębach, chomiku i z wymiotami. Czyli o nas [recenzja]
- KulturoNIEznawczyni

- 18 paź
- 4 minut(y) czytania
Nie każdy spektakl musi krzyczeć, żeby być słyszalny. Ale ten krzyczy — i to całkiem dosłownie. „Bóg mordu” w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej to teatralny chaos, z którego raz wyłania się coś ciekawego, a innym razem zostaje tylko hałas. To nie jest zła sztuka, ale też nie jest to spektakl, o którym myśli się jeszcze długo po wyjściu z teatru. To raczej coś pomiędzy – poprawna rozrywka z kilkoma dobrymi momentami i wieloma niewykorzystanymi szansami. Wyszłam lekko poddenerwowana, a z drugiej strony pozostał mi po niej emocjonalny niedosyt.
Sama historia jest wszystkim dobrze znana – dwie pary spotykają się, żeby „po dorosłemu” wyjaśnić bójkę swoich dzieci. I jak to często bywa, w teorii ma być spokojnie i kulturalnie, a w praktyce kończy się gorzej niż w rodzinnej awanturze o świątecznego karpia. Początkowo rozmowa toczy się elegancko – mamy uśmiechy, kurtuazję, herbatę i ciasto. Z każdym kolejnym zdaniem jednak emocje zaczynają wrzeć, a granice dobrego wychowania topnieją szybciej niż lód w szklance whisky Michela.
Obsada:
Annette Reille - Anna Dereszowska
Veronique Houllie - Izabela Dąbrowska
Michel Houllie - Cezary Pazura
Alain Reille - Michał Żebrowski

Francuska dramatopisarka Yasmina Reza od lat z niezwykłą precyzją portretuje współczesną klasę średnią – ludzi wykształconych, kulturalnych, pełnych zasad, którzy w chwilach emocji tracą kontrolę i odkrywają w sobie pierwotne instynkty. „Bóg mordu” to jeden z jej najbardziej znanych tekstów – błyskotliwy, gorzki i celny dramat o tym, jak cienka jest granica między uprzejmością a agresją. Reza z chirurgiczną dokładnością rozbiera swoich bohaterów z masek społecznych, pokazując, że cywilizacja to tylko cienka warstwa farby, pod którą wciąż drzemią gniew, frustracja i potrzeba dominacji.
Nie da się ukryć, że tekst sztuki jest niezwykle ciekawy – to właśnie dzięki niemu film Romana Polańskiego „Rzeź” (z Kate Winslet i Jodie Foster) był tak trafny i zabawny. Tam napięcie narastało z każdym słowem i gestem. Film oceniłam kiedyś na 8/10 (jak na mnie bardzo dużo). Spektaklowi na 6. piętrze dałabym jednak mniej. Bo jest poprawny, miejscami zabawny, z kilkoma dobrami momentami aktorskimi. Ale też przeładowany, przerysowany i chwilami zwyczajnie męczący.

źródło: mat. Teatru 6. Piętro
To, co u Yasminy Rezy było precyzyjnie utkanym dramatem o maskach współczesnych mieszczan, w teatralnej wersji Teatru 6. Piętro momentami przeradza się w kabaret. Tu uwaga skupia się nie na słowach, a na czynach. Trzeba pluć, wymiotować, rzucać kwiatami o stół i rozbierać się, żeby wywołać reakcję widzów. I owszem – reakcje są. Śmiech, czasem konsternacja, czasem zmęczenie. Ja należę do tych, którzy wierzą, że emocje można wywołać subtelniej – jednym dobrze napisanym zdaniem, a nie wymiotując na podłogę. W tym momencie warto pochwalić jednak realizm w oddaniu trudnych scen przez Annę Dereszowską. Myślę, że widzowie w pierwszym rzędzie mogli odczuć ten artyzm - dosłownie - na własnej skórze.

źródło: mat. Teatru 6. Piętro
Mamy tu też poboczne wątki, jak choćby pracoholizm Alaina, dla którego to praca jest najważniejsza. Sprawa syna i uczucia żony okazują się nie stać na pierwszym miejscu, co rodzi wiele sporów między małżonkami. To co bardzo mi się w tej sztuce podoba to zmienność stron. Raz to panowie trzymają sztamę, innym razem pary się wspierają, aby znów później się spierać na oczach nowych znajomych.
Nie pomaga jednak zakończenie, które wygląda tak, jakby autorzy po prostu nie mieli pomysłu, jak to wszystko spiąć. Wątek z lekami i matką pojawia się, by po chwili zupełnie zniknąć, a tempo scenicznej awantury nagle zwalnia. Scenografia? Eleganckie, dobrze urządzone mieszkanie, które ma sugerować „klasę średnią”. Bezpieczna estetyka, która, paradoksalnie, idealnie oddaje ducha tej realizacji.

źródło: mat. Teatru 6. Piętro
Z obsady zdecydowanie najjaśniej błyszczy Izabela Dąbrowska – naturalna, wiarygodna, bez wielkiego przerysowania. Każda jej scena to przykład, jak można zagrać emocje bez nadmiernego krzyku. Towarzyszący jej Cezary Pazura w roli Michela to przyjemne zaskoczenie – spokojny, kontrolowany, z dystansem, ale gdy trzeba to z charakterem i zadziornym spojrzeniem, który idealnie pasuje do jego postaci.
Anna Dereszowska jako Annette ma momenty dobre, ale niestety częściej przesadza – jej ekspresja jest tak intensywna, że traci w pewnym momencie znaczenie. A szkoda, bo potencjał w tej roli był spory. Dla mnie tego wszystkiego było już za dużo i nie wyczułam tu odpowiedniego balansu. Dobrze by było, aby inna z postaci przejęła pewną cześć emocji, które były udziałem Annette. Michał Żebrowski za to prezentuje stabilność i spokój – to jego najlepsza teatralna odsłona, którą do tej pory widziałam.

źródło: mat. Teatru 6. Piętro
„Bóg mordu” to spektakl, który trudno jednoznacznie ocenić. Nie jest zły, ale też nie należy do tych, które zostają z widzem na długo. To przedstawienie z potencjałem, który jednak rozprasza się w nadmiarze pomysłów. Widać, że autorzy chcieli poruszyć widza z każdej możliwej strony – emocjonalnie, komediowo, psychologicznie – i w tym gąszczu intencji zgubili nieco klarowność przekazu.
Scenariusz momentami traci rytm – za dużo tu przerysowania, za mało subtelności. Zamiast psychologicznej rozgrywki dostajemy emocjonalną burzę, w której wszyscy są aż nadto emocjonalni w tym samym czasie. To trudna, bardzo cienka granica. Przez część spektaklu aktorzy balansują na niej, ale momentami ją przekraczają. Spektakl ogląda się więc z mieszanymi uczuciami: raz wciąga i bawi, raz męczy i przytłacza nadmiarem. Wśród czwórki bohaterów to Annette jest wciąż na świeczniku i ten brak równowagi jest czymś, co mnie nie przekonuje.
To spektakl o małżeństwach, frustracjach, pracoholizmie, chomiku, alkoholu i wybijanych zębach. O emocjach, które miały być głębokie, a stają się chwilami farsą. Czy warto zobaczyć? Tak – choćby po to, żeby samemu go ocenić. Tak, ta recenzja jest chaotyczna, a to oddaje to, co widziałam na scenie.
KulturoNIEznawczyni
Podoba Ci się moja twórczość?
Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!
tagi: Bóg Mordu Teatr 6. Piętro recenzja, teatr 6 piętro recenzja, opinia, oceny, streszczenie, opis, ocena, oceny, recenzje, recenzja, o czym jest, czy warto, recenzje spektakli teatralnych, krytyk teatralny Warszawa, sztuki teatralne w Warszawie, spektakle komediowe, komedie Warszawa teatry, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, teatr Żebrowskiego, Bóg Mordu Teatr 6. Piętro recenzja


![[Things We Do for] LOVE - Teatr 6. Piętro w formie! [recenzja]](https://static.wixstatic.com/media/f75ff7_685321a4ab4f4d1794dfd79f31700093~mv2.png/v1/fill/w_566,h_800,al_c,q_90,enc_avif,quality_auto/f75ff7_685321a4ab4f4d1794dfd79f31700093~mv2.png)
!["Edukując Ritę" Teatr 6. Piętro z duetem doskonałym [recenzja]](https://static.wixstatic.com/media/f75ff7_3b93ce6fd7314ba8802e14095e0c9d08~mv2.png/v1/fill/w_800,h_1330,al_c,q_90,enc_avif,quality_auto/f75ff7_3b93ce6fd7314ba8802e14095e0c9d08~mv2.png)
Komentarze