Bogu ducha winny wykład – czyli o zbrodniach, religii i niedosycie w Worku Kości [recenzja]
- KulturoNIEznawczyni

- 8 lis
- 3 minut(y) czytania
Do Worka Kości wracam zawsze z pozytywnym nastawieniem. To miejsce, które już samym klimatem potrafi wciągnąć – półmrok, koktajle, ciekawie zaaranżowana przestrzeń, często muzyka na żywo i lekka aura makabry. Nic więc dziwnego, że wykłady Renaty Kuryłowicz, znanej szerzej jako Renata z Worka Kości, cieszą się dużym zainteresowaniem. Tym razem temat brzmiał wyjątkowo obiecująco: „Zbrodnie rytualne i zbrodnie na tle religijnym – religia, która zabija”. Zapowiadało się mocno. Ale jak było faktycznie?
Renata z Worka Kości to postać dobrze znana fanom true crime’u – autorka popularnych podcastów „Zbrodnie bez cenzury”, „Czarna seria” czy „Lady Killers”, a także prowadząca „Kryminalne Zero” na Kanale Zero. Na platformach streamingowych ma kilkaset odcinków na koncie, z czego wiele to rozbudowane historie konkretnych morderców i ich ofiar. Oczywiście jako kulturoNIEznawczyni tej autorki przed spotkaniem zupełnie nie kojarzyłam. Przy kupowaniu biletów udało mi się zrobić lekkie rozeznanie, a nawet wysłuchałam odcinek podcastu, o czym zaraz opowiem. Liczyłam na to, że wykład w Worku Kości będzie miał podobny charakter do tego, co słuchałam w podcaście: głęboko osadzony w faktach, z przykładami, narracją, wciągającymi opowieściami.

źródło: facebook: Worek Kości
Tymczasem było… trochę inaczej. Jak na osobę, która zawodowo opowiada o nekrofilii, egzorcyzmach, zbrodniach i ludzkich potwornościach, wykład wypadł zaskakująco ogólnikowo. Miałam nadzieję na kilka konkretnych historii – opowieści o jednostkach, które padły ofiarą fanatyzmu religijnego, o rytuałach, o morderstwach, które łączyły sacrum z profanum. Zamiast tego otrzymaliśmy coś na kształt encyklopedycznego przeglądu sekt i religijnych odłamów. Było dużo wstępów, dygresji, haseł – jakby autorka nie chciała nikogo pominąć. Tylko że od samego wymieniania religijnych grup człowiek nie staje się mądrzejszy. Otrzymaliśmy więc raczej przegląd tematów niż ich rozwinięcie i to jest mój największy ból.
Zawsze wychodzę z założenia, że w pamięci nie zostają listy, lecz konkretni ludzie i ich historie. Jak w odcinku podcastu o indonezyjskim „kolekcjonerze śliny” – szamanie, który mordował kobiety, wierząc, że ich energia zapewni mu nieśmiertelność. Tam każdy detal działa na wyobraźnię. Mamy wprowadzenie, motyw, sposoby działania, przemyślenia, rozwiązanie sprawy i chwilę na dygresję. Tu zabrakło tej narracyjnej głębi, przez co wykład, choć trwał prawie dwie godziny, pozostał nieco płaski. Wspominam o jednym z odcinków z serii "Zbrodnie bez cenzury", gdyż to pokazuje, że Renata Kuryłowicz taki tryb narracji często przyjmuje, dlatego nie bardzo rozumiem odejście od takiej konwencji na tym wykładzie.

źródło: spotify: Zbrodnie bez Cenzury
Wykład pozostawił po sobie wrażenie pewnej powierzchowności – zabrakło głębszej analizy i konkretnych, szczegółowych historii, które mogłyby nadać całości większej dramaturgii. Nie mogę jednak powiedzieć, że wieczór był nieudany. Wręcz przeciwnie – atmosfera Worka Kości, z jego niepowtarzalnym klimatem i dobrymi (także bezalkoholowymi) koktajlami, zawsze działa na korzyść wydarzenia. Sam wykład trwał wystarczająco długo, by opowiedzieć, dajmy na to, cztery dobrze zarysowane historie, ale zbyt krótko, by pobieżnie omówić dwadzieścia różnych grup religijnych. Doceniam jednak otwartość Renaty na publiczność – kilka osób zabrało głos, podzieliło się wiedzą, a każde z pytań zostało potraktowane z szacunkiem. Cenne też było to, że autorka nie próbowała udawać nieomylnej – kiedy nie znała odpowiedzi, po prostu mówiła „nie wiem, trzeba to sprawdzić”. W świecie ekspertów od wszystkiego, wcale nie jest to takie oczywiste.
Jeśli zastanawiacie się nad grą słów w tytule mojego artykułu, to pomysł ten mi przyszedł po tym, jak usłyszałam na wykładzie właśnie ten związek frazeologiczny. Jeszcze gdzieś padło zdanie "rozpętało się piekło", a akurat mowa była o egzorcyzmach. Wydaje mi się, że nie było to zamierzone, ale dla czujnego ucha był to fajny smaczek. Jeśli jednak zamierzone to autorce gratuluję, bo takie małe drobiazgi bardzo doceniam.

fot. KulturoNIEznawczyni
Finalnie jednak pozostaje niedosyt. To trochę tak, jakby ktoś obiecał nam horror psychologiczny, a dał jedynie szkic fabuły. Liczę, że kolejne wykłady Renaty będą bardziej pogłębione, z tymi smakowitymi szczegółami, które pamięta się długo po wyjściu z baru. W końcu zło – nawet to rytualne – najlepiej opowiada się przez ludzkie historie. Chętnie pojawię się na kolejnych wykładach, aby mieć porównanie i ocenić, czy finalnie wolę podcasty czy wykłady tej autorki. Póki co jest 1:0 dla podcastów.
KulturoNIEznawczyni
Podoba Ci się moja twórczość?
Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!
tagi: wykład w worku kości recenzja, Renata z Worka Kości, o czym są wykłady, ile trwa wykład, czy warto, opis, opinia, opinie, ocena, oceny, recenzja, recenzje, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni




Komentarze