top of page

"Teściowe wiecznie żywe" - Teatr Kamienica | Akt banalny i błyskotliwy [recenzja]

Z okazji 15-lecia Teatru Kamienica, która miała miejsce w ubiegłym roku, zespół postawił na komedię z czeskim humorem – lekko absurdalną, nieco groteskową i z przymrużeniem oka komentującą relacje rodzinne. „Teściowe wiecznie żywe” w reżyserii Olafa Lubaszenki to spektakl, który w pierwszym akcie rozczarowuje banałem, by w drugim zaskoczyć świeżością i błyskotliwością. Jubileuszowa premiera, choć bardzo nierówna, pokazuje, że Kamienica wciąż potrafi rozbawić i wzruszyć jednocześnie, a spektakl ten na pewno trafi w gusta wielu widzów. Czy trafił też w mój? O tym dzisiaj!


Bardzo często w spektaklach teatralnych pojawia się przerwa między aktami. Jeśli sztuka trwa dłużej niż 100 minut, myślę, że jest to wręcz wskazane. I tak też się stało tego wieczoru w Teatrze Kamienica. Nie wspominam o tym bez powodu — często bowiem zdarza się, że to pierwszy akt podoba mi się bardziej. Oczywiście, to w drugim zazwyczaj akcja przyspiesza, ale jakimś sposobem te pierwsze odsłony mają dla mnie większą gamę emocjonalną. Budują napięcie, zastanawiają i lekko zapowiadają, co zobaczymy w kolejnym akcie. Ta doza ciekawości jest czymś, co bardzo lubię.


Dobrze zbudowana historia i wyraźne nakreślenie bohaterów sprawiają, że można mieć wysokie oczekiwania wobec dalszego ciągu. Po przerwie bywa jednak... zbyt prosto. Czasem zbyt oczywiście, czasem zbyt szybko, zbyt dosadnie. I wtedy wychodzę z teatru z myślą, że pierwszy akt był znacznie lepszy. Tym razem jednak było zupełnie odwrotnie — i całe szczęście.


Teatr Kamienica Teściowe Wiecznie Żywe plakat

Streszczenie sztuki


„Teściowe wiecznie żywe” to czeska komedia z elementami fantastyki. W pierwszej części poznajemy młodych zakochanych, którzy starają się żyć według swoich zasad, lecz wciąż w ich życie z butami wchodzą ich rodzicielki - skrajnie różne kobiety. Relacje są pełne spięć i niezrozumienia. Dodatkowo problem podkręca konflikt między kobietami. W drugiej odsłonie dwie matki giną w absurdalnych wypadkach, by po śmierci spotkać się w czyśćcu. Okazuje się, że mogą obserwować życie swoich dzieci i ich codzienne bolączki. Zderzenie charakterów teściowych – hipisowskiej wolności i korporacyjnego pragmatyzmu – prowadzi do serii zabawnych, ale też mądrych rozmów o życiu, rodzinie i miłości.


Akt I – Łóżko i nuda


Pierwsza część spektaklu mówiąc wprost nie zachwyca. Przez dłuższy czas fabuła krąży wokół tematów łóżkowych – seksu, prezerwatyw i nieustannego chodzenia młodej kobiety do łazienki. Młoda para, Jindra (Katarzyna Ucherska) i Karel (Jakub Józefowicz), zostaje sprowadzona właściwie do roli dwojga ludzi, którzy nie wychodzą z sypialni. Brakuje im jakiejkolwiek głębi – nie mają pasji, określonej pracy, ani problemów innych niż to, co dzieje się między prześcieradłem a pościelą. Ucherska – mimo ogromnego temperamentu – chwilami przerysowuje swoją postać, a nieustanne wymachiwanie rękami i nadmierna ekspresja zaczynają męczyć. Nie pomaga nawet fakt, że Józefowicz świetnie śpiewa i tańczy – jego wykonanie „Zawsze tam, gdzie ty” było miłym, choć nieco przypadkowym przerywnikiem. Muzyczne wstawki, choć ładne, wydają się tu dodane „na siłę” – jakby twórcy nie do końca wiedzieli, jak inaczej rozruszać tę dość płaską fabułę.


Teatr Kamienica Teściowe Wiecznie Żywe kadr ze sztuki

źródło: mat. Teatru Kamienica


Matki wkraczają na scenę – i wreszcie robi się ciekawie


Na szczęście wraz z pojawieniem się dwóch teściowych, akcja nabiera rumieńców. Izabela Dąbrowska jako Gene Sedláková, hipiska z przeszłością, to prawdziwy żywioł sceniczny – swobodna, naturalna, z cudownym poczuciem rytmu i dystansem do swojej roli. Z kolei Ewa Gawryluk jako Karla Králová, bezwzględna bizneswoman, wnosi elegancję, chłód i perfekcyjny kontrast dla partnerki. Ich konfrontacja to moment, w którym spektakl naprawdę zaczyna „żyć”. To właśnie w tej części pojawia się pierwszy element zaskoczenia – obie teściowe giną w absurdalnych okolicznościach (jedna spada z okna łazienki, druga wpada do szybu windy). Śmierć bohaterek to jednak dopiero początek – zawiązanie właściwej intrygi i wejście w znacznie ciekawszy, metafizyczny wymiar sztuki, którego świadkami jesteśmy po przerwie.


Teatr Kamienica Teściowe Wiecznie Żywe kadr ze sztuki

źródło: mat. Teatru Kamienica


Akt II – duchy, czyściec i chwila refleksji


Druga część to na szczęście zupełnie inny spektakl – lekki, dowcipny, momentami wzruszający. Teściowe trafiają do czyśćca, który przybiera postać mieszkania ich dzieci. Widzą swoich bliskich, ale nie mogą z nimi rozmawiać i nie są przez nich dostrzegane. Z czasem zaczynają też rozumieć własne błędy i odkrywać, jak bardzo różne życiowe drogi mogą prowadzić do podobnych emocji – tęsknoty, troski, potrzeby bliskości. To właśnie w tej części Dąbrowska i Gawryluk grają pełnią aktorskiego kunsztu – tworzą duet złożony z kontrastów, ale też wzajemnego zrozumienia. Humor miesza się tu z refleksją, a śmiech z momentami prawdziwego wzruszenia (czego dowodem były łzy kilku widzek podczas piosenki „Zatańcz ze mną jeszcze raz”). Druga odsłona przynosi chwile śmiechu i zastanowienia, a dzięki skupieniu się na kobietach z charakterami, brak głębi w młodych postaciach schodzi na drugi plan.


Teatr Kamienica Teściowe Wiecznie Żywe kadr ze sztuki

źródło: mat. Teatru Kamienica


Teatr Kamienica, mimo swojego klasycznego ducha i dość standardowego podejścia do spektakli komediowych, wciąż potrafi przyciągać dobrym żartem i nazwiskami znanych z telewizji aktorów. W tym przypadku mamy aż trzy aktorki znane fanom serialu "Na Wspólnej".


Warto jednak, by teatr ten próbował mocniej otwierać się na młodsze pokolenie – bo choć sala była pełna, brakowało na niej widzów w wieku trzydziestu czy czterdziestu lat. To kolejny temat rzeka, który kręci się po mojej głowie. Kiedy bywam w teatrach i czuję, że jestem tam świeżą krwią to coś mnie w tym zastanawia i niepokoi. Nie zrozumcie mnie źle, bo sama bardzo się cieszę, że starsi ode mnie chodzą chętnie do teatrów. Jest to coś fenomenalnego i pozytywnie nastrajającego. Martwi mnie wciąż jednak ta dysproporcja wiekowa i fakt, że młodych dorosłych często w teatrach po prostu nie widać. Może być to spowodowane rodzajem sztuki, specyfiką teatru, jego historią, pewną psychologiczną barierą, a często podejściem do kwestii marketingowych.


Chciałoby się, aby teatr był miejscem spotkań wszystkich pokoleń i otwierał się zarówno na nastolatków, czterdziestolatków i tych, którzy cieszą się emeryturą. Są teatry, gdzie średnia wieku jest znacznie niższa (np. Teatr 6. Piętro, Nowy Teatr), a są też takie jak Kamienica, gdzie jest ona zdecydowanie wyższa. Temat pozostawiam Wam do dalszych przemyśleń przy niedzielnym rosole.


rosół do przemyśleń

„Teściowe wiecznie żywe” to spektakl nierówny – pierwszy akt przegadany, nużący, monotematyczny, drugi świeży, zabawny i zaskakująco ciepły. Nie jest to z pewnością komedia wybitna, ale ma swój urok, energię i przesłanie, które mówi: czasem dopiero po śmierci potrafimy się naprawdę zrozumieć. Jest zdecydowanie warta obejrzenia dzięki drugiej części, która przykrywa braki pierwszej odsłony. Idźcie i oceńcie sami!


KulturoNIEznawczyni


Podoba Ci się moja twórczość?

Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!

postaw kawę - baner


tagi: Teściowe wiecznie żywe Teatr Kamienica recenzja, komedia, spektakl, podsumowanie, recenzja, opis, ocena, opinia, opinie, oceny, recenzje, krytyka, streszczenie, o czym jest, dla kogo, czy warto, krytyk, teatr komedia, teatr komediowy, kultura, sztuka, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, strona o teatrze

Komentarze


bottom of page