"2 000 000 kroków" Och-Teatr Plenerowy o tęsknocie i dorastaniu [recenzja]
- KulturoNIEznawczyni
- 7 dni temu
- 4 minut(y) czytania
Plenerowe spektakle Och-Teatru i Teatru Polonia mają w sobie coś wyjątkowego – oddech lata, kontakt z widzem w mniej formalnej przestrzeni i możliwość spotkania się z teatrem w lekkiej, niekiedy bardziej dostępnej formie. Tym razem zespół sięgnął po opowieść o dziecięcej samotności i dorastaniu, czyli spektakl „2 000 000 kroków”, powstały na podstawie książki Piotra Rowickiego „16.10 do Bergamo”. To historia dwunastoletniej Lidki, której codzienność wyznacza nieobecność mamy pracującej we Włoszech i próba poradzenia sobie z emocjami, które ta nieobecność wywołuje.
Zacznijmy od tego, o czym jest spektakl "2 000 000 kroków". Sztuka ta to opowieść o Lidce – dwunastoletniej dziewczynce, która dorasta w cieniu emigracji zarobkowej swojej mamy. Codzienność wypełniają jej telefony z Włoch, pieniądze przesyłane z daleka i tęsknota, której nie potrafi uciszyć ani dziadek, ani rówieśnicy. Pewnego dnia Lidka wpada na szalony pomysł: pieszo pokona dystans z małego miasteczka pod Radomiem aż do Bergamo, by odzyskać matkę. W tej niezwykłej wędrówce towarzyszy jej Adrian – chłopiec, który choć mieszka z rodzicami, również czuje się samotny. Ich wspólna podróż okazuje się snem, ale to właśnie w świecie wyobraźni Lidka uczy się nazywać swoje emocje i wyrażać to, czego naprawdę potrzebuje od dorosłych.
Spektakl w reżyserii Przemysława Jaszczaka, oparty na książce Piotra Rowickiego „16.10 do Bergamo”, łączy elementy dziecięcej fantazji z trudną tematyką społeczną. To historia o miłości, tęsknocie i potrzebie bliskości, skierowana zarówno do młodzieży, jak i do dorosłych, którzy chcą spojrzeć na świat oczami dziecka.

źródło: mat. Och Teatru, fot. Katarzyna Kural-Sadowska
Dwa miliony kroków to zarówno metaforyczny, jak i realny dystans między Lidką (Agnieszka Przepiórska) a jej mamą (głos Krystyny Jandy). Lidka odlicza dni, telefony i wizyty mamy, ale jeszcze bardziej odlicza swoje uczucia – tęsknotę, złość, frustrację i poczucie osamotnienia. W jednej z rozmów matka mówi jej wprost: „Jesteś już duża, musisz zrozumieć tę sytuację”. Lidka odpowiada poruszona: „Mamo, ale ja nie jestem dużą dziewczynką” – i to właśnie ten rozdźwięk między oczekiwaniami dorosłych a realnym doświadczeniem dziecka wydaje się najciekawszym punktem całego przedstawienia.
Lidka próbuje więc poradzić sobie po swojemu: wymyśla plan pieszej wędrówki z Cebulówki pod Radomiem aż do Bergamo. Wyrusza w tę podróż w towarzystwie Adriana (Tomasz Ciachorowski), chłopca w podobnym wieku, który sam doświadcza innej formy samotności – rodziców obecnych fizycznie, ale nieobecnych emocjonalnie.

źródło: mat. Och Teatru, fot. Katarzyna Kural-Sadowska
Podróż okazuje się snem, fantazją, w której Lidka może zmierzyć się ze swoimi uczuciami i przeżyć coś, czego nie daje jej codzienność. Finałowa scena z dziecięcym transparentem „Najważniejsze to mówić jasno, czego się chce” jest manifestem prostym, ale w swojej prostocie ważnym – bo pada nie tylko w stronę scenicznej mamy Lidki, ale i w stronę wszystkich dorosłych siedzących na widowni. Choć przyznam, że pomysłów na napis na banerze miałabym kilka innych. Ale to już mniejsza sprawa.
Agnieszka Przepiórska jako Lidka prezentuje postać rezolutną, bardzo energiczną i głośną – być może aż za bardzo. Jej ekspresja, pełna siły i podniesionego głosu, nadaje postaci charakteru, ale momentami może też nużyć przez jednostajny poziom emocji w głosie. Trudno się zrelaksować, gdy każde zdanie brzmi jak deklaracja wygłaszana na szkolnym apelu. Z kolei Tomasz Ciachorowski w roli Adriana to wybór ciekawy – dojrzały aktor wcielający się w nastolatka balansuje na granicy wiarygodności, ale wprowadza do spektaklu spokój i kontrast wobec temperamentu Lidki. Nie ma wprawdzie wielkiego pola do popisu, ani przestrzeni na scenie na swoje emocje, co może być mankamentem w oczach widzów, ale jest w tym wszystkim ważną postacią.
Postaci drugoplanowe – dziadek czy bajkoopowiadacz (bo nie pisarz) – pozostają w tle, a ich wątki są raczej zarysowane niż rozwinięte. Można odnieść wrażenie, że historia miała potencjał, by stać się pełniejsza i bardziej wielowymiarowa, ale ostatecznie skupia się na jednym wątku i nie pozwala innym wybrzmieć.

źródło: mat. Och Teatru, fot. Katarzyna Kural-Sadowska
„2 000 000 kroków” to spektakl plenerowy – co daje mu pewną lekkość i dostępność, ale też odbiera część intymności. Scenografia przy budynku Och Teatru z graffiti jako tłem nieco mnie rozpraszała. Być może prosta płachta czy symboliczne tło sceny lepiej podkreśliłyby uniwersalność tej historii.
Najdłużej rozmyślałam nad jedną kwestią: do kogo tak właściwie skierowane jest to przedstawienie? Oficjalnie spektakl przeznaczony jest dla widzów od 10. roku życia. Dla młodszych może być zbyt poważny, bo dotyka trudnego tematu emigracji zarobkowej i rozbitej rodziny. Dla dorosłych z kolei może być zbyt prosty i nie do końca satysfakcjonujący w formie. Zostaje więc przestrzeń „pomiędzy” – dla nastolatków i ich rodziców, którzy być może właśnie w tej opowieści znajdą wspólny punkt do rozmowy o czasie, emocjach i relacjach. Mimo wszystko nie jestem przekonana, czy sposób zaprezentowania tych emocji jest w stanie głęboko trafić do konkretnych widzów.

źródło: mat. Och Teatru, fot. Katarzyna Kural-Sadowska
Na „2 000 000 kroków” trafiłam po raz drugi – pierwszy raz widziałam ten spektakl jakieś 7 lat temu, kiedy dopiero zaczynałam interesować się teatrem. Wtedy najbardziej zapamiętałam Tomasza Ciachorowskiego, którego obecność na scenie w roli dwunastolatka robiła duże wrażenie przez kontrast między jego dorosłością a dziecięcą postacią. Tym razem uwagę zwróciła na mnie przede wszystkim ekspresja Lidki – bardzo głośna, mocno przerysowana, co nie do końca trafia w mój gust.
Choć przedstawienie porusza ważny temat emigracji zarobkowej i tęsknoty dziecka za rodzicem, mam poczucie, że wiele wątków – jak relacja z dziadkiem czy epizod z bajkopowiadaczem – pozostało niewykorzystanych. Całość mogłaby wybrzmieć mocniej, bo materiał niesie ze sobą ogromny potencjał emocjonalny, ale w tej formie nie do końca mnie poruszył. Jak zwykle jednak polecam Wam sprawdzenie tej sztuki na własne oczy i ocenienie jej samodzielnie. Najbliższa taka możliwość zapewne już w kolejne wakacje.
KulturoNIEznawczyni
Podoba Ci się moja twórczość?
Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!
tagi: "2 000 000 kroków" Och-Teatr recenzja, teatr polonia, och teatr, warszawa, teatry w wakacje, grają w wakacje, spektakle plenerowe, darmowe spektakle, darmowe teatry, janda, seweryn, kulturonieznawczyni, krytyk teatralny, recenzja, opinia, opis, streszczenie, o czym jest, opinie, czy warto, gdzie jest scena
Komentarze