"Prometeusz" - Opera Narodowa z ogniem i dwoma pożegnaniami [recenzja]
- KulturoNIEznawczyni

- 19 lip
- 5 minut(y) czytania
Na „Prometeusza” do Opery Narodowej poszłam z ogromną ciekawością, sporymi oczekiwaniami i z rodzicami, których serdecznie pozdrawiam. Ciekawe czy czytają stronę. Tematyka mitów to coś, co ogromnie lubię, a mitologia połączona z emocjonalnością baletu brzmi jak przepis na sukces. Z Opery Narodowej wyszłam – poruszona, zafascynowana ruchem, dźwiękiem, światłem, ale też z lekkim niezrozumieniem wizji.
To, czego jestem pewna to fakt, że balet Krzysztofa Pastora przeniósł mnie w inny stan świadomości, jakby moje zmysły weszły w trans. Były momenty, gdy zupełnie nie analizowałam historii, nie rozkładałam jej na części. Dałam się porwać rytmowi, powtarzalności, magii ciał w ruchu. I choć fabularnie spektakl wymaga skupienia i znajomości mitologii, to właśnie choreografia, scenografia i muzyka wiodą tu prym.
Zapisek na marginesie będzie dotyczyć plakatu. Jest nieziemski! Piękny, prosty, ale jakże oddający klimat. Te plecy przykuwają uwagę. Cudo.

Pierwszy akt, zbudowany na Symfonii nr 11 i „Mad Rush” Philipa Glassa, hipnotyzuje. Fortepian prowadzi taniec jakby był drugim ciałem tancerzy. To niecodzienne, by instrument był nie tylko tłem, ale wręcz bohaterem sceny. Pianista Kuba Matuszczyk zasłużenie zebrał gromkie owacje – jego gra była ogniem Prometeusza sama w sobie.
Drugi akt przynosi zupełnie inne brzmienie – „Requiem” Mozarta, cięższe, monumentalne, pełne duchowego napięcia. Chór i orkiestra pięknie rezonują z mitologicznym dramatem. Połączenie chóralnego śpiewu z ruchem scenicznym wywołuje ciarki. To było moje pierwsze spotkanie z baletem połączonym z chóralnym śpiewem. Przyznam, że bardzo taki duet mi pasuje. Zdecydowanie chcę tego więcej!

źródło: facebook Teatru Wielkiego Opery Narodowej, fot. Ewa Krasucka
Spektakl zaczyna się mocno i symbolicznie – widzimy Gaję i Uranosa, pierwsze bóstwa w genealogii greckiej. Ale potem pojawia się trochę problem: kto jest kim? Dystyngowany mężczyzna dający ludziom ogień – naturalnie uznałam go za Prometeusza. Dopiero po czasie zorientowałam się, że coś mi tu nie pasuje. Ahh... no oczywiste, ten biały to Zeus, co – jak się okazało – nie tylko mnie zmyliło. W przerwie słyszałam rozmowy, z których wynikało, że wielu widzów miało podobny kłopot z rozpoznaniem bohaterów.
Rola tytułowa nie została od razu wyróżniona, a kolorystyka kostiumów nie pomogła w orientacji. Może warto byłoby bardziej zróżnicować postaci wizualnie – np. dać Epimeteuszowi strój w beżach, cielistościach, a Prometeusza zaznaczyć mocną czerwienią jako jedynego w takim tonie? Ja bym pewnie w taką stronę poszła. Jako rola tytułowa powinien Prometeusz być jedyny w swoim rodzaju, a finalnie w czerwieni widzimy zarówno jego, jak i jego brata. Mój problem z pomyłką w określeniu Zeusa wynikał z tego, że zupełnie zapomniałam o ukazaniu Uranosa w tej sztuce i starszego mężczyznę z pierwszej sceny potraktowałam jako Zeusa. KulturoNIEznawczynią jak widać nie zostaje się ot tak. Ale spokojnie, dla tych, którzy chcą się czuć mądrzej niż ja przez pierwsze 20 minut baletu zaraz oświecę planem wydarzeń i kilkoma wskazówkami, aby móc bardziej świadomie przeżywać tę sztukę.
Plan wydarzeń / streszczenie
Gaja rodzi Uranosa, a następnie wiąże się z nim - Gaja, będąca uosobieniem Matki Ziemi, zrodziła Uranosa – niebo – a następnie połączyła się z nim, dając początek kolejnym pokoleniom bóstw. Ich wnukiem jest m.in. Zeus
Stworzenie ludzi przez Prometeusza – Tytan, kierowany troską o człowieka, lepi go z gliny i ożywia boskim tchnieniem.
Odebranie ludziom ognia przez Zeusa – Zeus nie chce, by ludzie posiedli boską siłę, dlatego zabiera im ogień.
Prometeusz wykrada ogień z Olimpu – Wbrew woli Zeusa, Prometeusz potajemnie przynosi ludziom wykradziony ogień.
Gniew Zeusa i przygotowanie zemsty – Bóg olimpijski postanawia ukarać Prometeusza oraz ludzkość za ten bunt.
Stworzenie Pandory przez bogów – Na polecenie Zeusa, Hefajstos lepi z gliny piękną kobietę. Pozostali bogowie obdarzają ją darami, ale także ciekawością i zdradliwością.
Zesłanie Pandory na ziemię – Pandora trafia finalnie do brata Prometeusza – Epimeteusza, który przyjmuje ją mimo ostrzeżeń.
Otwarcie tajemniczej puszki przez Pandorę – Skuszona ciekawością, Pandora otwiera naczynie, z którego ulatują na świat wszelkie nieszczęścia: choroby, smutek, zazdrość, śmierć.
Pozostanie nadziei w puszce – Na dnie szkatułki pozostaje tylko nadzieja, która nie zdążyła ulecieć.
Prometeusz oszukuje Zeusa przy składaniu ofiary – Tytan przygotowuje dwa stosy: jeden z apetycznie wyglądającego tłuszczu i kości, drugi z mięsa ukrytego w niepozornym opakowaniu. Zeus wybiera ten pierwszy – odtąd bogowie mają otrzymywać od ludzi tylko kości i tłuszcz, a mięso pozostaje dla ludzi. To wywołuje gniew Zeusa.
Wieczna kara Prometeusza – Zeus każe przykłuć Prometeusza do skały, gdzie codziennie orzeł wyjada mu wątrobę, która nocą odrasta. Jego męki mają być nieskończone.
Prometeusz jako symbol buntu i ofiary dla ludzkości – Mimo cierpienia, Prometeusz pozostaje symbolem poświęcenia i walki o dobro człowieka.

źródło: facebook Teatru Wielkiego Opery Narodowej, fot. Ewa Krasucka
Nie jestem fanką zaburzonej chronologii w narracjach opartych na mitach. W „Prometeuszu” część kluczowych scen pojawia się dopiero w drugim akcie jako retrospekcja – m.in. kradzież ognia przez tytana czy przekazanie go ludziom. To powoduje konsternację. Wolałabym bardziej klasyczny, chronologiczny przebieg, który pozwalałby na pełniejsze przeżycie tej opowieści.
Zabrakło mi przede wszystkim jednej konkretnej sceny w pierwszym akcie – tej, gdy Prometeusz wykrada ogień Zeusowi. To byłoby klarowne i jednoznaczne. Taka scena nie tylko pomogłaby w odbiorze, ale i pogłębiłaby dramaturgię całego spektaklu. Finalnie mamy pociętą historię, którą oczywiście można przeżywać i zrozumieć, ale trudniej towarzyszyć Prometeuszowi w jego losach.
Dla tych, którzy chcą dobrze zrozumieć balet polecam przeczytać wyżej zamieszczony plan wydarzeń, pamiętać o Gai i Uranosie, którzy rozpoczynają sztukę, zaakceptować, że ten biały to Zeus, bardziej czerwony to Prometeusz, a ten nieco mniej to jego brat Epimeteusz, a to szczególnie ważne, kiedy siedzicie w dalszych częściach opery i podobnie jak ja macie problem z kojarzeniem twarzy. Pandorę poznacie, bo będzie miała ze sobą puszkę - co jest bardziej niż oczywiste, a orła...

Ogromne brawa należą się za pomysł na orła. Metaliczne, zakładane skrzydła o ostrych krawędziach, przypominające broń, doskonale kontrastują z delikatnością tancerzy. To nie jest bajkowy ptak z piór – to symbol niebezpieczeństwa i boskiej zemsty. Rewelacyjnie rozwiązane również pod względem praktycznym: artysta nie musi ich cały czas nosić, co ułatwia dynamiczne przejścia i sceny tańca. Orzeł jest agresywny, konkretny, pewny w swoich ruchach. Uważajcie tylko, bo orzeł jak zdejmuje skrzydła nadal jest orłem. Nawet jeśli ktoś inny, akurat ma je na rękach.
Vladimir Yaroshenko jako Zeus jest majestatyczny, stanowczy, wręcz monumentalny. Urzekł mnie swoją rolą. Patryk Walczak (żegnający się tego dnia ze sceną) w roli Prometeusza jest natomiast zdecydowanie bardziej ludzki, wrażliwy, miękki w ruchu. Ich fizyczna i emocjonalna odmienność doskonale obrazuje relację władzy i buntu. Co ciekawe, właśnie ta słabość Prometeusza czyni go bohaterem z krwi i kości, który cierpi, ale nie rezygnuje. W balecie Pastora nie jest silnym tytanem, lecz mężczyzną pełnym emocji.

źródło: facebook Teatru Wielkiego Opery Narodowej, fot. Ewa Krasucka
Ten spektakl był nie tylko artystycznym wydarzeniem, ale też symbolicznie zamknął pewną epokę. „Prometeusz” to ostatnia premiera za kadencji Waldemara Dąbrowskiego, wieloletniego dyrektora Opery Narodowej. Zbiegiem okoliczności, to również ostatni występ Patryka Walczaka na baletowej scenie. Emocje były więc podwójne – artystyczne i osobiste. Owacje na koniec wieczoru nie były jedynie wyrazem uznania – były hołdem dla tych dwóch niezwykle zasłużonych dla Opery Narodowej i polskiego baletu mężczyzn.
Przeze mnie "Prometeusz" zostanie zapamiętany jako balet z przepięknym ruchem podpartym piękną muzyką. Choreografie nie są wielkie, efekciarskie, ale właśnie dzięki temu tak szalenie pasujące do mitu o Prometeuszu. Jeśli lubujecie się w emocjach przekazywanych przez balet to zdecydowanie jest to sztuka dla was. Takiej płynności i dokładności w ruchach dawno nie widziałam.
KulturoNIEznawczyni
Podoba Ci się moja twórczość?
Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!
tagi: Prometeusz Opera Narodowa recenzja, recenzja, strona o teatrze, balet, strona o balecie, opera narodowa, opera warszawa, teatr wielki warszawa, blog o operze, najlepsze balety, najlepsze opery, na co do opery narodowej, streszczenie mitu o prometeuszu, streszczenie baletu prometeusz, plan wydarzen baletu prometeusz, o czym jest prometeusz, recenzja, opinia, ocena, opis, strzeszczenie, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni

![Fenomenalna "Opera za trzy grosze" - Teatr Narodowy w Bukareszcie [recenzja]](https://static.wixstatic.com/media/f75ff7_74e093a20f254d67a97e639ca0d80cb7~mv2.png/v1/fill/w_980,h_1372,al_c,q_90,usm_0.66_1.00_0.01,enc_avif,quality_auto/f75ff7_74e093a20f254d67a97e639ca0d80cb7~mv2.png)
![Balet rozrywkowy! "Don Kichot" Opera Narodowa [recenzja]](https://static.wixstatic.com/media/f75ff7_65458bbc49044c86a4dcd288e0652726~mv2.jpg/v1/fill/w_980,h_1412,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_avif,quality_auto/f75ff7_65458bbc49044c86a4dcd288e0652726~mv2.jpg)

Komentarze