top of page

"Za granicą"- Wojciech Chmielarz wciąga historią z Chorwacji [recenzja]

Nie każdy autor kryminałów sprawdza się w lżejszej formule. Ale kiedy nazwisko Wojciech Chmielarz zaczęło krążyć po mediach i księgarniach nie tylko w kontekście brutalnych morderstw i śledczych z przeszłością, lecz także letnich, „niezobowiązujących” historii, postanowiłam sprawdzić, o co chodzi. I muszę przyznać – to było bardzo udane pierwsze spotkanie.


Po „Za granicą” sięgnęłam z zamiarem przeczytania czegoś lekkiego, idealnego na cieplejsze dni. Byłam mocno zmęczona powieścią Remigiusz Mroza, o której pisałam chwilę wcześniej.


Szukałam więc takiego „czytadła”, które może i nie zmieni mojego życia, ale zapewni mi porządne literackie towarzystwo przy kawie na tarasie albo pod kocem z kubkiem herbaty. I właśnie to dostałam – a może nawet trochę więcej.



O czym jest powieść "Za granicą"?

Daria, Marek i ich kilkuletni syn ruszają na wakacje do Chorwacji, marząc o odpoczynku od codzienności. Słońce, szum morza, egzotyczna atmosfera – wszystko sprzyja temu, by odetchnąć i pobyć razem. Szybko jednak okazuje się, że ich rodzinny wyjazd nie potoczy się zgodnie z planem.


Na miejscu poznają intrygującą parę – starszego, tajemniczego Johana i jego znacznie młodszą, emanującą zmysłowością żonę Verę. Gdy Marek, pod wpływem niespodziewanej propozycji zawodowej, zaczyna spędzać coraz więcej czasu przy komputerze, Daria zostaje niejako „sama” – ale nie samotna. Nowi znajomi szybko wciągają ją do swojego świata. Wydają się otwarci, ekscytujący, wręcz nieodparcie pociągający. I choć wszystko dzieje się w cieniu śródziemnomorskich palm, podskórnie czuć narastające napięcie.


Wojciech Chmielarz Za granicą okładka książki

Pierwsze strony i... już jestem kupiona. Nic spektakularnego się nie dzieje, żadnego trupa w pierwszym rozdziale, żadnych dramatycznych zwrotów. Ale jest coś innego: świetnie zarysowana para bohaterów, ich delikatne napięcia, rodzinne niuanse, niedopowiedzenia, dużo myśli głównej bohaterki. I to właśnie ta nieoczywista codzienność – nieco skrępowana, trochę duszna – sprawia, że czyta się „Za granicą” jednym tchem. Niby wszystko jest w porządku, bo młode małżeństwo z dzieckiem jedzie na wymarzone wakacje do Chorwacji, ale czytelnik czuje, że sielanki tutaj nie będzie, a już niebawem z chmur polecą ciężkie krople.


Autor bardzo dobrze operuje tempem. Buduje atmosferę bez zbędnych efektów specjalnych. Do tego styl – lekki i swobodny – pozwala na szybkie zanurzenie się w historii. Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio złapałam się na tym, że nie mogłam doczekać się chwili, gdy znów będę mogła usiąść i poczytać.  Bardzo szybko przeniosłam się z centralnej Polski do gorącej Chorwacji i czekałam na rozwój wydarzeń. Nie jestem typem osoby, która pochłania książkę w jeden lub dwa wieczory. Mam stabilny nawyk czytania po 20-40 minut dziennie i tego w większości się trzymam. Tutaj wiem, że ten codzienny czas z lekturą był nawet dłuższy.


Wojciech Chmielarz Za granicą Chorwacja


Nie wszystko jednak zagrało perfekcyjnie. Główna bohaterka ma swoje lęki – takie głębokie, ciche niepokoje, które początkowo zapowiadają się jako ważny wątek. Spodziewałam się, że autor wplecie je w dalszą historię, może w rozwiązanie fabularne albo chociaż pogłębi w ramach psychologicznego portretu. Niestety – temat trochę zawisł w powietrzu i nie został domknięty.


Do tego dochodzi finał, który – przy całej swojej intensywności – nieco rozmija się z budowanym wcześniej napięciem. Mamy tam jedną scenę z „trafieniem na zwłoki”, która wydała mi się zbyt naiwna, by naprawdę w nią uwierzyć. Jasne, życie pisze scenariusze, które wydają się nierealne. Ale mimo wszystko – oczekiwałam tu czegoś mniej „filmowego”, a bardziej realistycznego. Myślę, że blisko 75 procent powieści czytałam z zapartym tchem, a samo zakończenie i akcja finałowa, zamiast podnieść jeszcze bardziej moje emocje, jakoś je ochłodziły. Już było wiadomo, kto jest kim, już poznaliśmy motywacje bohaterów, kropki zostały połączone — i gdzieś tam zawisłam z moimi przemyśleniami, że może wolałabym, żeby rozwiązanie było nieco inne albo inaczej przedstawione.


Wojciech Chmielarz Za granicą ilustracja


Nie zmienia to faktu, że „Za granicą” to świetna książka na lato – niegłupia, dobrze napisana, wciągająca, z odpowiednią dawką intrygi i relacyjnych napięć. Dla kogoś, kto chce spędzić kilka wieczorów z porządną, nieprzytłaczającą historią, to będzie to bardzo dobry wybór.  Idealna na hamak, leżak, pociąg czy balkon. Nieco przewidywalna pod koniec, ale emocjonalnie autentyczna.


I choć zakończenie trochę mnie rozczarowało, ta znajomość z Chmielarzem zdecydowanie będzie miała swoją kontynuację. Bo umiejętność trzymania uwagi czytelnika tak bez wielkich wybuchów to już coś. I ja to doceniam.


Dajcie znać, którą książkę tego autora powinnam przeczytać jako kolejną!


KulturoNIEznawczyni


Podoba Ci się moja twórczość?

Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!

postaw kawę - baner

tagi: Wojciech Chmielarz Za granicą recenzja, opinia, opinie, ocena, recenzja, recenzje, która książka jest pierwsza, który tom, thriller, kryminał, recenzje literackie, recenzje książek, krytyk literacki, wydawnictwo Marginesy, książki Chmielarza, streszczenie, recenzja literacka

Komentarze


bottom of page