top of page

Hej wesele, hej wesele tańcowało! Teatr Polski - "Wesele"

Zaktualizowano: 4 kwi 2024

"...gralo i śpiewało ile tchu. Dla tego weseliska było ziemi mało. I nawet nieba mało było mu." Co? Czekaj. Trochę powagi, tuż to wesele Wyspiańskiego, a nie utwór disco polo zespołu Love System. Co ten fragment tu robi? Przecież tu nie pasuje. Nie pasuje. Emm nie pasuje, prawda?


A może pasuje i wtedy trzeba zastanowić się, co zaproponował nam podczas dwugodzinnego spektaklu "Wesele" Teatr Polski. Nie zdradzając szczegółów powiem, że wersja teatru wydawała się bardzo klasyczna i wierna z treścią utworu, choć reżyser pokusił się o więcej niż nutkę szaleństwa wybierając utwory, które docierały do nas zza drzwi. Było to coś, czego raczej się nie spodziewałam, ale "My Słowianie" czy piosenka o białym misiu wpleciona w klasyczne dzieło o dziwo nie wzbudziła we mnie negatywnych emocji. Pozytywnych też nie, raczej neutralne.


Teatr Polski "Wesele" - kadr ze spektaklu

Zdjęcie: Karolina Jóźwiak, https://teatrpolski.waw.pl/pl/spektakle/nadchodzace_premiery?id_act=426


Chyba nie znam osoby, która wśród ulubionych lektur szkolnych wymienia "Wesele". Raczej słychać było zawsze głosy, że ooo, że "Lalka" fajna, albo "Quo Vadis" nie takie straszne, a "Ferdydurke" nawet śmieszne. A "Wesele"? Nie nooo, "Wesele' to nie. I o ile kanon lektur był mi zawsze raczej dobrze znany, bo czytałam książki chętnie i to nawet zwykle w terminie, to jednak do "Wesela" i "Chłopów" miłością nigdy nie pałałam. Z tego też powodu wybrałam tę sztukę, aby zmierzyć się z nią ponownie i poznać od bardziej przystępnej - wizualnej strony.


Zawsze, gdy dany utwór nie skrada mojego serca, a jest na liście znanych i szanowanych, uznaję że musi być coś nie tak ze mną, a nie z owym utworem. Najczęściej wzdycham i stwierdzam, że to nie ten czas, nie miejsce na jego czytanie. Zapewne nie mam wystarczającej wiedzy, wrażliwości albo brak mi wnikliwości, by dostrzec piękno danej książki. "Wesele" do czytania uznaję za trudne. Jest tam sporo odwołań, o których często wie tylko autor i mu najbliżsi. Jest to też opis prawdziwego wydarzenia, więc postacie pod innymi nazwami przedstawiają jednak prawdziwych bohaterów. Dużo jest tu szczegółów, symboli, niuansów. Kwestia przedstawienia tradycji i różnic miedzy poszczególnymi klasami społecznymi. To wszystko jest na pewno szalenie wartościowe, ale może być problem z przełożeniem tego w pełni na współczesne czasy i dotarcie do młodszego pokolenia.


Dawno w Teatrze Polskim nie widziałam tyle młodzieży. Zapewne znaczna część z nich przyjechała do teatru w ramach wycieczki szkolnej. Było słychać większy niż zwykle gwar przed wejściem do budynku, a po spektaklu wyhaczyłam kilka polonistek, które nie dowierzały, że na scenie nie pojawił się Chochoł.


"Nie było Chochoła!" - to były też moje pierwsze słowa po wyjściu z widowni. Żeby być drobiazgowym, powinnam inaczej to ująć, bo Chochoł jako taki był, ale gdzieś tam na moment i tylko jako głos, a nie fizyczna postać. Mnie to absolutnie nie urządza, tym bardziej, że była to postać, na którą zapewne wielu widzów najbardziej czekało. Jest to nieoczywista, bardzo charakterystyczna postać fantastyczna, więc oczywiste jest, że będzie wyzwaniem odtworzenie i pokazanie jej na scenie. Reżyser Jasiński poszedł na łatwiznę i Chochoła sprowadził tylko do głosu. Podobnie stało się z Widmem. W żaden sposób mnie takie rozwiązanie nie przekonuje, a mówiąc wprost - rozczarowuje.


Teatr Polski "Wesele" - kadr ze spektaklu

Zdjęcie: https://teatrpolski.waw.pl/pl/spektakle/nadchodzace_premiery?id_act=426


To co na duży plus to jakość gry aktorskiej - tu najbardziej pasował mi w swojej postaci Krzysztof Kwiatkowski grający poetę. Na pochwałę również zasługują stroje. Każda z postaci była pod tym kątem dopieszczona i jej charakter był odpowiednio zaznaczony. Za to niekoniecznie pełna była scenografia, której brakowało tego prawdziwie weselnego obrazu. Mówiąc weselnego chodzi mi o to, w jaki sposób dokładnie opisał scenografię Wyspiański. Brakowało szczególnie bogato nakrytego stołu na środku izby. Wokół niego panować miał chaos. W zamian za to Teatr Polski postawił na prostą scenografię, gdzie raczej było mniej niż więcej elementów. Scenografia więc bardziej pasowała do drugiego aktu niż pierwszego.


I ten koniec. Tego nie będę komentować. Skojarzyła mi się dziwność tej sceny ze sztuką "Burza" w Teatrze Rozmaitości. Więcej nie chcę tego komentować, bo tak to nie pasowało i tak było to złe zakończenie, że nie mieści mi się to w głowie. "Wesele" w oryginale kończy taniec wielu par. Szkoda, że tego nie było, bo to ważna scena. W zamian za to dostaliśmy coś... dziwnego.


Teatr Polski "Wesele" - kadr ze spektaklu

Zdjęcie: https://teatrpolski.waw.pl/pl/spektakle/nadchodzace_premiery?id_act=426



Łukasz wraca ze swoim komentarzem. Wszyscy tęskniliśmy, więc zachęćmy Łukasza wielkimi brawami do częstszego komentowania sztuk. <klask, klask, klask>


"Wesele klasyczne-nieklasyczne


Nigdy nie przepadałem za "Weselem" Wyspiańskiego. Przed omówieniem na lekcjach języka polskiego, nie rozumiałem zawartych w utworze symbolik, alegorii i nawiązania do wydarzeń i postaci historycznych. Mój odbiór nie zmienił się także podczas drugiego kontaktu z "Weselem" w Teatrze Telewizji. Teatr Polski miał być zatem trzecią i ostatnią próbą zaprzyjaźnienia się z dziełem Wyspiańskiego.


Pierwsze 90% spektaklu nieco odczarowało mój obraz Wesela. Było minimalistycznie, ale poprawnie. Dzięki przeczytaniu szczegółowego streszczenia wcześniej, nadążałem za tym co się działo na scenie Trochę szkoda, że w sztuce zabrakło kilku postaci, które występowały w utworze (jak Zosia, Hetman czy Chochoł), ale to byłbym jeszcze w stanie znieść. Finałowe sceny były jednak na tyle odmienne od oryginału, że doszczętnie zniszczyły mój (całkiem) pozytywny obraz "Wesela" w Teatrze Polskim.


Stare porzekadło mówi, że mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy. Panie reżyserze, skończył Pan fatalnie. Czuję się rozczarowany, szczególnie dlatego, że naprawdę niewiele brakowało, aby spektakl był dobry. Może następnym razem."



„Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur, ostał ci się ino sznur”.




KulturoNIEznawczyni



Komentarze


bottom of page