top of page

"Elizabeth Costello" Nowy Teatr – jakiś taki... zrozumiały [recenzja]

Tak. To jest właśnie dwusetny (!!!) artykuł na stronie. I choć to tylko liczba, to jednak mam wrażenie, że tym wpisem wracam do czegoś ważnego – do początku mojej teatralnej przygody. To właśnie od spektakli w Nowym Teatrze zaczęła się moja kulturoNIEznawcza podróż. Zaczęła się chaotycznie – wychodziłam z pierwszych spektakli z głową pełną pytań i poczuciem totalnego zagubienia. Dziś wyjście do teatru nie robi już na mnie wrażenia. Jest pewną codziennością. Ale emocje w teatrach i historie przekazywane przez twórców robią wciąż ogromne wrażenie. To się nie zmieniło. Cieszę się, że to o "Elizabeth Costello" będzie ten jubileuszowy wpis. Zaczynamy!


Ciekawostką może być fakt, że nazwa kulturoNIEznawczyni wpadła mi do głowy właśnie po jednym ze spektakli w Nowym Teatrze, po którym wyszłam z myślą, ze niemal nic z niego nie zrozumiałam. Kolejne wizyty były znacznie bardziej obfite w świadome doznania sztuki i przekazu Krzysztofa Warlikowskiego. Zmieniła się bowiem konkretna rzecz - zaczęłam się do tych sztuk przygotowywać. I naprawdę wam rekomenduję, abyście przez 4-5 godzin nie siedzieli wpatrując się w scenę zastanawiając się, dlaczego tu jesteście Mimo przygotowań oczywiście wciąż nie wiem i nie rozumiem wszystkiego. Ale wiem już, że do Warlikowskiego trzeba się przygotować i że ta praca domowa naprawdę później procentuje.


Elizabeth Costello Nowy Teatr plakat

Elizabeth Costello Nowy Teatr recenzja

Kim jest Elizabeth Costello?

Elizabeth Costello to fikcyjna postać stworzona przez J.M. Coetzeego – starsza pisarka i intelektualistka, która staje się głosem refleksji nad kondycją współczesnego człowieka. Znana z odważnych, często kontrowersyjnych poglądów, Costello występuje jako bohaterka powieści, ale też jako alter ego autora, prowadząc wykłady i rozważania na temat literatury, etyki, praw zwierząt i granic ludzkiej tożsamości.


To postać niejednoznaczna – zarówno charyzmatyczna, jak i zagubiona – balansująca między przenikliwością myśli a kryzysem duchowym i moralnym. W teatrze, zwłaszcza w spektaklu Warlikowskiego, staje się symbolem upadającego autorytetu humanizmu oraz pytania: czy słowo jeszcze ma moc?


O czym jest spektakl „Elizabeth Costello” w Nowym Teatrze?

„Elizabeth Costello” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego to poruszający, eseistyczny spektakl oparty na twórczości J.M. Coetzeego – laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Przedstawienie koncentruje się wokół postaci starszej pisarki, która zostaje postawiona przed niejasnym trybunałem i zmuszona do obrony swojego życia, przekonań i duchowej tożsamości. Scenariusz czerpie głównie z powieści „Elizabeth Costello” oraz „Powolny człowiek”, ale zawiera też inspiracje twórczością Franza Kafki, Johanna Wolfganga von Goethego i refleksjami biblijnymi.


Spektakl podejmuje tematy moralności, granic humanizmu, odpowiedzialności za słowo oraz egzystencjalnego kryzysu jednostki. Warlikowski tworzy świat, w którym słowo traci moc, a wartości przestają być zrozumiałe. Przedstawienie nie oferuje jednoznacznych odpowiedzi, lecz konfrontuje widza z pytaniami.


Dzięki swojej filozoficznej głębi i wizualnej intensywności, spektakl „Elizabeth Costello” jest nie tylko doświadczeniem teatralnym, ale także zaproszeniem do osobistej refleksji nad kondycją współczesnego człowieka.


Jakie książki warto znać przed obejrzeniem sztuki „Elizabeth Costello”?

Aby w pełni zrozumieć spektakl „Elizabeth Costello” w Nowym Teatrze, warto zapoznać się z literackimi źródłami, z których czerpią twórcy. Kluczowe są tu:

  • „Elizabeth Costello” – J.M. Coetzee – powieść, która przedstawia serię wykładów bohaterki na temat literatury, moralności i praw zwierząt.

  • „Powolny człowiek” – J.M. Coetzee – opowieść o samotnym mężczyźnie po amputacji nogi, zmagającym się z bezradnością i potrzebą bliskości.

  • „Proces” – Franz Kafka – metaforyczna inspiracja dla motywu sądu bez wyroku i winy bez zrozumienia.


Elizabeth Costello Nowy Teatr kadr ze spektaklu

źródło: mat. Nowego Teatru, fot. Magda Hueckel


Pierwsze, co zostaje w głowie po wyjściu z "Elizabeth Costello", to obrazy. Ekrany, projekcje, zbliżenia, filmowy sposób prowadzenia oka widza. Chwilami wprawdzie miałam przesyt – za dużo ekranów, za dużo zapośredniczenia. Ale przyznam uczciwie – to były naprawdę piękne kadry. Widać, że każdy ruch, każda pozycja aktora była przemyślana i dokładnie wpasowana w kadr kamery. Nie było miejsca na przypadek. To estetyczna precyzja, jakiej w teatrze nie widzi się często. Aktorzy siadają do widza tyłem, bokiem, niekiedy stają się wręcz niewidoczni. Wszystko natomiast jest pięknie ukazane na ekranach w tle sceny. Z jednej strony więc narzekam, z drugiej bardzo doceniam, bo te obrazy ze mną zostaną.


Zaskoczę samą siebie – "Elizabeth Costello" to najbardziej zrozumiała sztuka z Nowego Teatru, jaką widziałam. Nie znaczy to, że wszystko było łatwe. Nadal miałam momenty zawieszenia, ale nie bazowały one na pytaniu: „o co chodzi?”. Były one raczej dodatkiem niż główną osią doświadczenia. Patrząc na osoby siedzące przede mną – które, jak słyszałam, przyszły bez przygotowania – współczułam. Nie dlatego, że spektakl był "trudny", tylko dlatego, że bez kontekstu można tu jednak zobaczyć znacznie mniej. To nie jest teatr, który podaje treść na tacy i ma prostą, liniową fabułę. Tu trzeba chcieć coś zrozumieć.


Elizabeth Costello Nowy Teatr kadr ze spektaklu

źródło: mat. Nowego Teatru, fot. Magda Hueckel


Najciekawszy zabieg? Zdecydowanie obsadzenie wielu aktorek (i aktora) w roli tytułowej bohaterki. Elizabeth Costello to kobieta, pisarka, intelektualistka, ale jednocześnie – każda/każdy z nas. W Elizabeth wcielili się: Maja Ostaszewska, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Maja Komorowska, Ewa Dałkowska, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Ewa Błaszczyk (gościnnie) oraz Andrzej Chyra. Nie każda interpretacja i wcielenie poruszyły mnie równie mocno, ale monolog Mai Komorowskiej, gdy w środku nocy rozmawia z synem o szklanych rzeźniach w środku miasta – to scena, która zostaje pod skórą. Była jakaś taka prawdziwa. Prosta. Przejmująca.


Nie wszystko jednak zagrało. Były momenty dla mnie nieco przydługie, jak choćby wykład o relacjach seksualnych między ludźmi a bogami – w którym nie znalazłam wystarczających emocji ani nowej myśli. Trochę tego nie czułam. Po dłuższym monologu – niczym haust powietrza – pojawia się Magdalena Cielecka w roli rosyjskiej piosenkarki. Śpiewa "First Six Months of Love" i robi to doskonale. W tamtym momencie to dokładnie to, czego jako widz potrzebowałam.


Nie jest tajemnicą, że od lat jestem fanką aktorskich poczynań Magdaleny Cieleckiej i bacznie jej karierę obserwuję. Dla mnie głos artystów jest niezwykle ważny. Z niewiadomych powodów bardzo zwracam uwagę szczególnie na jego barwę. Jest to całkowicie niezależne od człowieka i nie da się zbytnio nad tym pracować. Modulowanie, dykcja to jedno, ale barwa głosu to zupełnie inna bajka. U Cieleckiej jest to bajka bardzo silna, zmysłowa i elektryzująca. Głos Magdaleny Cieleckiej to dla mnie wręcz definicja piękna kobiecego głosu, więc ogromną przyjemnością jest słuchanie jak mówi, ale także jak śpiewa. Koniec zapisków na marginesie.


Elizabeth Costello Nowy Teatr kadr ze spektaklu

źródło: mat. Nowego Teatru, fot. Magda Hueckel


Scena z Paulem – mężczyzną po wypadku – to scena, na którą trochę czekałam. Ciekawiło mnie, jak zostanie rozegrane ukazanie na scenie mężczyzny z amputowaną nogą. Trochę w tej części sztuki rozpraszał mnie Andrzej Chyra, który wcielał się w Elizabeth Costello. Nie mogłam skupić się na samym przekazie przez zwracanie uwagi na... łydki aktora. Trzeba przyznać, że łydki Andrzej Chyra ma dobrze zbudowane.


Ale co z nogą, a właściwie jej brakiem u Paula? Tu wybrnięto z tego przez włożenie do jednej nogawki spodni obu nóg. Dość prosty zabieg i względnie skuteczny. Nie ma pewnie wielkiej potrzeby na skupianiu się nad charakteryzacją aktora, ale ja tak myślałam, że w sytuacji, gdy akcja rozgrywa się na bordowym dywanie to warto byłoby założyć na prawą (amputowaną) stopę skarpetkę w identycznym kolorze. Sprawiłoby to, że stopa zlałaby się z dywanem i mielibyśmy trochę efekt tego, że jej tam nie ma. Tu postawiono na skarpetkę czarną, która mocno z dywanem kontrastuje. Tak, takimi górnolotnymi przemyśleniami po tej scenie się z Wami podzieliłam. Łydki Chyry i bordowe skarpetki. Ahh ta kulturoNIEznawczyni. Zawsze wartościowe treści.


Elizabeth Costello Nowy Teatr kadr ze spektaklu

źródło: mat. Nowego Teatru, fot. Magda Hueckel


Po wyjściu z "Elizabeth Costello" nie miałam dreszczy. Raczej czułam spokój. Nie było tej „iskry Warlikowskiego”, jaką pamiętam z "(A)pollonii "czy "Wyjeżdżamy". Ale z drugiej strony – to sztuka, którą rozumiałam, którą czułam, którą przemyślałam. A może właśnie to mnie zaskoczyło? Że nie zostałam rzucona w chaos bez instrukcji. Na pewno doświadczenie robi swoje, ale ten spektakl jest po prostu bardziej przejrzysty. Bardziej oczywisty, mnie zagmatwany.


„Elizabeth Costello” to sztuka poruszająca całą listę tematów. O końcu pewnego porządku. O odpowiedzialności za słowo. O tym, czym jest dziś człowieczeństwo i czy w ogóle jeszcze coś znaczy. O etyce, miłości, starości, poczuciu beznadziei. Powraca też znany z wcześniejszych spektakli temat zwierząt – choć już nie tak mocno jak w "(A)pollonii", gdzie monolog Mai Ostaszewskiej wciskał w fotel. Tutaj to raczej echo, wspomnienie tamtego krzyku. Nadal jednak bardzo potrzebne.


Wielość tematów, mnogość form – to wszystko sprawia, że "Elizabeth Costello" zostaje w pamięci. Może nie jako przełom. Może nie jako największe przeżycie. Ale jako ważne ogniwo w ciągu doświadczeń, które tworzy Nowy Teatr. A ten teatr – mimo że trudny, mimo że nieoczywisty – wciąż pozostaje jednym z moich najważniejszych teatralnych adresów w Warszawie.


KulturoNIEznawczyni



Podoba Ci się moja twórczość?

Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!

postaw kawę - baner

tagi: Elizabeth Costello Nowy Teatr recenzja, streszczeni, opis, ocena, opinia, opinie, recenzje, o czym jest, kim jest Elizabeth Costello, o czym jest sztuka, co trzeba wiedzieć przed pójściem na Elizabeth Costello, Krzysztof Warlikowski, Magdalena Cielecka, teatr Warlikowskiego, Nowy Teatr, kulturonieznawczyni, kulturoznawczyni, recenzje spektakli teatralnych, recenzje literackie, strona o teatrze, krytyk teatralny, krytyczka teatralna

Komentarze


bottom of page