"1025. Muzyka Katedr" w Warszawie poniosła dźwiękiem [relacja]
- KulturoNIEznawczyni

- 30 sie
- 3 minut(y) czytania
Choć tytuuję się jako kulturoNIEznawczyni, przyznam, że dzięki doświadczeniom z teatrem i literaturą coraz częściej łapię konteksty, lepiej rozumiem sensy, a analiza kolejnych dzieł staje się bogatsza i łatwiejsza. Z muzyką symfoniczną i historyczną sprawa wygląda jednak zgoła odmiennie. To wciąż przestrzeń, do której dopiero nieśmiało zaglądam – wychylam się ukradkiem i szybko chowam głowę, by nikt nie zauważył, jak bardzo się na tym nie znam. To dla mnie dziedzina pełna tajemnic i niewypowiedzianych znaczeń, których wciąż nie potrafię odgadnąć. Mam jednak ogromną słabość do muzyki klasycznej, symfonicznej i operowej, dlatego koncert „1025. Muzyka Katedr” stał się dla mnie nie tylko wydarzeniem artystycznym, lecz także osobistym przeżyciem, w którym całkowicie się zatraciłam.
Warszawska Archikatedra św. Jana Chrzciciela, w której 26 sierpnia 2025 odbył się koncert, sama w sobie jest miejscem niezwykłym. Gotycka przestrzeń, wysokie sklepienia i chłodne mury już od progu tworzą atmosferę powagi, skupienia i duchowego napięcia. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona tak ogromną frekwencją na koncercie, bowiem katedra wypełniona została w całości. Zainteresowani zajmowali wszelkie wolne miejsca - na schodach, klęcznikach konfesjonałów czy nawet siadając na podłodze. Wielu ze słuchających przez cały koncert również stało. Kiedy rozbrzmiały pierwsze dźwięki kompozycji Aleksandra Dębicza, miałam poczucie, że cała katedra zaczęła oddychać muzyką. Akustyka katedry jest niesamowita i warto wykorzystywać ją jeszcze częściej do podniosłych koncertów. Dźwięki niosły się przez całe wnętrze otulając swoim brzmieniem, aby finalnie wniknąć w mury. I tam zostaną już na zawsze.

Sam utwór „1025” został napisany specjalnie na tę okazję, by upamiętnić tysiąclecie koronacji i śmierci Bolesława Chrobrego. Ale co ciekawe – choć zakorzeniony jest w historii, jego brzmienie było zaskakująco współczesne. Dębiczowi udało się połączyć monumentalność z delikatnością, sakralny patos z intymnym pięknem. I choć każdy instrument miał tu swoje miejsce, to razem tworzyły one spójną opowieść, w której można było się zanurzyć. A ci co znają się na muzyce i historii zapewne znaleźli w niej dodatkowo mnóstwo smaczków i nawiązań.
Największe wrażenie zrobiło na mnie chyba jednak Interludium – część która była jak ocean - niezwykle głęboka, silna, falująca ale bardzo płynna. Zamknęłam oczy i miałam wrażenie, że świat na chwilę zwolnił. To była muzyka, która nie tylko brzmiała, ale i wypełniała wewnętrzną ciszę. Z kolei w „Pasa Catedral” do głosu doszła solistka – sopran, skrzypce, akordeon i gitara. Każdy z tych instrumentów dodawał nowy odcień, a całość była niezwykle bogata i pełna emocji.
Program koncertu
Aleksander Dębicz – Pasa Catedral
Aleksander Dębicz – Muzyka Katedr - Interludium
Aleksander Dębicz – Pasa Catedral
(Kompozycja dedykowana pamięci Bolesława Chrobrego i tysiącletniej historii Polski)

fot. KulturoNIEznawczyni
Oczywiście, moje serce zawsze szczególnie mięknie przy dźwiękach skrzypiec – ich melodyjność, intensywność, płynność, a czasem wręcz płaczliwy ton są dla mnie czymś wyjątkowym. Ale tym razem niespodziewanie zachwyciła mnie gitara. Jej ciepły, subtelny ton pięknie korespondował z resztą orkiestry, a w katedralnej akustyce brzmiał wręcz magicznie. To było doświadczenie, którego się nie spodziewałam – i tym mocniej mnie ujęło, bo po raz pierwszy tak bardzo doceniłam ten instrument.
Cały wieczór miał w sobie coś, co trudno opisać słowami. Muzyka Dębicza była jak podróż – prowadziła przez momenty napięcia i wyciszenia, zachwycała bogactwem brzmień i zaskakiwała zwrotami. Wychodząc z katedry, czułam spokój, lekkość i niezwykłe ukojenie. Dawno nie miałam poczucia tak głębokiego zasłuchania. Wszystkim zawsze polecam słuchanie tego typu muzyki z zamkniętymi oczami. Gdy na chwilę otwierałam oczy traciłam tę niezwykłą magię. Potrzebowałam czarnego tła, aby w pełni skupić się na dźwiękach i głębi. Doskonale słychać wówczas każdy instrument i nie mamy innych bodźców, które zagłuszają muzykę.

Aleksander Dębicz, źródło: mat. organizatora
I choć zdaję sobie sprawę, że muzyka symfoniczna czy współczesna muzyka klasyczna nie jest dla każdego, to naprawdę warto dać sobie szansę. Właśnie takie koncerty uczą wrażliwości – pokazują, że można słuchać nie tylko uszami, ale i całym sobą. Szczególnie w tak wyjątkowej przestrzeni jak gotycka katedra, gdzie każdy dźwięk nabiera dodatkowej głębi i niemal metafizycznego znaczenia.
Mam ogromną nadzieję, że nagranie koncertu szybko trafi na serwisy streamingowe. Bo to nie jest doświadczenie jednorazowe – do tej muzyki chce się wracać. I choć nic nie zastąpi emocji przeżytych na żywo, to świadomość, że można będzie jeszcze raz zanurzyć się w te dźwięki, daje mi dużą radość. Na moją playlistę spotifajową na pewno trafiłyby wszystkie zaprezentowane utwory. Ja wyszłam oczarowana. Dziękuję serdecznie organizatorom za zaproszenie.
KulturoNIEznawczyni
Podoba Ci się moja twórczość?
Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!
tagi; 1025. Muzyka Katedr w Warszawie, Warszawa, koncerty, muzyka, strona o muzyce, muzyka symfoniczna, muzyka klasyczna, kulturonieznawczyni, kulturonzawczyni, 1025. Muzyka Katedr w Warszawie



![Koncert jubileuszowy Ireny Santor z zespołem Polyphonics [relacja]](https://static.wixstatic.com/media/f75ff7_cc5b14395d7a4315a441d56dd1a15191~mv2.jpg/v1/fill/w_600,h_850,al_c,q_85,enc_avif,quality_auto/f75ff7_cc5b14395d7a4315a441d56dd1a15191~mv2.jpg)
Komentarze