top of page

Bolonia bez muchy. Mozart, Brahms i filharmonia w sweterku [recenzja]

Choć z Bolonią kojarzą mi się arkady, ragù i kawiarniane espresso o każdej porze dnia, tym razem powód wizyty w tym mieście był nieco inny: koncert muzyki klasycznej w Auditorium Manzoni. Do tej pory za granicą kraju celowałam w doświadczenia operowe. Tym razem jednak postawiłam na przeżycia z muzyką klasyczną. W programie tego dnia: Mozart i Brahms. Brzmi dostojnie? Być może, ale oprawa – przynajmniej ta ubiorowa – zaskoczyła mnie bardziej niż niejedna awangardowa inscenizacja.


Wybierając się do teatru, a przede wszystkim do opery i filharmonii szczególnie zwracam uwagę na swój ubiór. Myślę, że każde miejsce ma swój dress code i rzeczą oczywistą jest, że należy tych zasad przestrzegać. Tym razem było podobnie. Przyznaję więc, że doznałam lekkiego szoku, gdy w czarnej, długiej sukience weszłam do foyer i zobaczyłam widzów w... jeansach, trampach i luźnych, kolorowych swetrach. Poziom elegancji widowni w porównaniu z warszawską filharmonią był – bez owijania w bawełnę – o trzy klasy niższy. W Polsce filharmonia to świątynia kultury, w której marynarka to minimum, a szpilki to nie ekstrawagancja, tylko standard. W Bolonii? Sweterki, jeansy, często kurtki puchowe na balkonach – bez korzystania z szatni. Kobiety w sukienkach? Może dziesięć procent. Panowie w garniturach? Dwóch na krzyż.


To zaskakujące, bo przecież na ulicach Bolonii Włosi prezentują się często bardziej stylowo niż Polacy – szczególnie mężczyźni. Tymczasem tutaj, w filharmonii, jakby zapomnieli, gdzie przyszli. I choć jestem daleka od estetycznego snobizmu, coś mi w tym mocno zgrzyta. Bo skoro już Mozart i Brahms, to może jednak nie w polarze?


O tym, jakie stylizacje warto wybierać do miejsc kultury wysokiej pisałam w oddzielnym artykule, do którego zapraszam:


plakat koncert symfoniczny James Conlon Bolonia

źródło: tcbo.it


Ale zostawmy garderobę, bo przecież przyszłam dla muzyki. I pod tym względem wieczór był absolutnie satysfakcjonujący. Po raz pierwszy siedziałam na balkonie i… zauroczyłam się w tej perspektywie. Widok na całą orkiestrę – każdy gest dyrygenta, każdy ruch smyczka – tworzył dodatkowy wymiar odbioru. Nie tylko słuchałam, ale też obserwowałam. I to działało.


Koncert otworzyła muzyka sceniczna Mozarta do "Thamos, König in Ägypten". Rzadko wykonywana, a niesłusznie – dramatyczne interludia pełne były napięcia i teatralnego nerwu, jakby sam Mozart dyktował tempem losy faraona. Uwertura do "Lucio Silla" była jak iskra: młodzieńcza, pełna energii, a jednocześnie już niosąca obietnicę dojrzałego stylu kompozytora.


Po przerwie nadszedł czas na II Symfonię D-dur Brahmsa. Jak udało mi się doczytać, ten utwór, często nazywany jest "ostatnią symfonią Schuberta", ale również „sielankowym Brahmsem”. Rzeczywiście oddycha spokojem i miękkim światłem, ale pod powierzchnią słychać coś więcej – melancholię, głębię, subtelne napięcia. Orkiestra Teatro Comunale di Bologna pod batutą Jamesa Conlona zagrała z wyczuciem, nie szarżując. To była interpretacja bez tanich ozdobników – dojrzała, precyzyjna i pełna czułości dla muzyki. Mimo wszystko to dzieło Mozarta przypadło mi bardziej do gustu i w trakcie pierwszej części koncertu muzyka sprawiła, że nieco odpłynęłam. Pamiętajcie, że odpłynąć, nie oznacza w tym przypadku zasnąć.


filharmonia Bolonia

źródło: tcbo.it


I tak wychodząc z filharmonii pomyślałam, że może właśnie o to chodzi – że Włosi nie potrzebują blichtru, żeby przeżywać muzykę? Że ubrani codziennie, słuchają rzeczy dla nas niecodziennych? Trudno mi się z tym do końca pogodzić, bo wierzę, że forma też ma znaczenie – również na widowni. Ale jedno trzeba im oddać: słuchali z uwagą. Bez szeptów, bez telefonów, bez nerwowych wierceń. Czyli tak, jak być powinno.


Bolonia może i nie założyła szpilek, ale muzycznie postawiła na jakość. A ja – z nową miłością do balkonowych miejsc – wiem, że na kolejny koncert wybiorę się nie tylko dla dźwięków, ale też dla tego panoramicznego widoku na orkiestrę.


KulturoNIEznawczyni



Podoba Ci się moja twórczość?

Zobacz, jak możesz wesprzeć moją stronę!

postaw kawę - baner

tagi: Bolonia Mozart filharmonia recenzja, filharmonia, opinie, opinie Bolonia, recenzje, atrakcje Bolonia, co warto zobaczyć w Boloni, co warto przeżyć w Bolonii, atrakcje w Bolonii, włoska filharmonia, filharmonia we Włoszech, kulturoznawczyni, kulturonieznawczyni, opinie, recenzje, blog, strona

Komentarze


bottom of page