Płyto baw się! sanah podsumowuje 4 lata "Ucztą nad Ucztami" i zapowiada nowe!
- KulturoNIEznawczyni
- 23 wrz 2023
- 9 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 31 mar 2024
Stadiony, stadiony, wielkie stadiony i sanah - piękna, drobna, kiedyś zawstydzona, dzisiaj dumna i wzruszona. To ta sama sanah, którą pamiętam z kameralnych koncertów, kiedy dopiero rozpoczynała swoją wielką karierę, ale już inna przez swoje doświadczenie i mijające lata. Za każdym razem to wielki zaszczyt słuchać tej artystki, a to była już ósma moja taka okazja. Cieszę się, że mogę obserwować jak pięknie się rozwija, jak zmienia, jak dojrzewa muzycznie i scenicznie. Wielkie wzruszenie, gdy padają słowa "Mam dziś 26 lat, coś krzywo patrzę na świat i ŚPIEWAM dziś na stadionie". A tego dnia zaśpiewała na Polsat Plus Arenie w Gdańsku.
Kiedy kupowałam bilet na koncert w Gdańsku coś przeczuwałam, że sanah podczas trasy stadionowej nie ominie ukochanej Warszawy. Faktycznie, musiał być to zabieg zamierzony, aby najpierw zapełnić stadiony w Chorzowie i w Gdańsku, bo zapełnienie przez sanah popularnego Narodowego wówczas powinno być oczywistością. Zgodnie z planem tak właśnie się stało i gdy byłam już szczęśliwą posiadaczką biletu na koncert w Gdańsku, sanah ogłosiła koncert na PGE Narodowym. Mimo że na stołeczny stadion mam rzut kamieniem, o ile rzucałabym z mocą Anity Włodarczyk, to decyzja zapadła już wcześniej - jadę do Gdańska.

Na marginesie, jeśli czytaliście mój wpis z koncertu Beyonce, zapewne wiecie, jaki mam stosunek do stadionu jako areny koncertowej. Stadion w Gdańsku cieszy się lepszą akustyką niż ten warszawski, a wybranie płyty sprawiło, że nie było powodów do narzekania na kwestie nagłośnienia. To duży plus.
SUPPORT
Matko i córko, a co to było? Na płytę stadionu weszłam w pierwszym możliwym momencie, gdy bramki zostały otwarte. Na początku na stadionie towarzyszył jedynie gwar ludzi, więc sądziłam, że żadnego supportu nie zaplanowano. Jak się okazało, byłam w błędzie, bo na chwilę przed koncertem na scenie zawitał zespół o ciekawej nazwie Nicponie. Tak dziwnego wyboru się nie spodziewałam. Muzyka tego bandu polegała na zmianie melodii znanych, lubianych kawałków w coś, w co trudno było słuchać. Będę brutalna, ale to był chyba najgorszy koncertowy support, którego słuchałam.
Celem artystów występujących przed główną gwiazdą jest pozytywne nastawienie i rozruszanie czekających fanów. Nicponie śpiewali różne piosenki i po obecnych na stadionie fanach muzyki było widać, że support uzyskuje odwrotny efekt. Może generalizuję i uznaję własną opinię za opinię wszystkich, ale ehh... dajcie znać, jak odebraliście dobór rytmów, energii i repertuaru tego zespołu. To co dla mnie nie podlega dyskusji to fakt, że support nie powinien wykonywać utworów gwiazdy wieczoru. Na te utwory powinien przyjść czas podczas koncertu sanah.
3... 2... 1... SANAH!
Po nieudanym supporcie głośno westchnęłam, oczyściłam głowę i nieco wydłużony czas oczekiwania na wejście sanah sprawił, że z podekscytowaniem tupałam nogą. Nie obyło się bez opóźnienia, które według organizatorów spowodowane było tym, że fani wciąż wchodzili na stadion. Bywa i tak, dlatego nie ma co się wielce obruszać i po prostu trzeba swoje odstać w oczekiwaniu. Wszystko wynagrodziła sanah, która w przepięknej kreacji pojawiła się na scenie. To co widać od razu, to zmiana sylwetki Zuzi. Na pewno kilka kilogramów zostało gdzieś zgubionych pomiędzy trasami i mimo że zawsze prezentowała się na koncertach zjawiskowo, to teraz różnicę w sylwetce było można zauważyć.
Widok kilkudziesięciu tysięcy osób wpatrujących się w ciebie musi być niezwykły. Po oczach sanah było widać, jak ważny jest to dla niej moment, że marzenia nie tyle się spełniają, co ona sama je spełnia. To nie jest przypadek, lecz wielki talent, pasja, praca i dążenie do celu. Myślę, że sanah trafiła też na bardzo mądrych ludzi, którzy wiedzą, jak prowadzić jej karierę i pomagają w podejmowaniu dobrych decyzji. To jednak sama Zuzanna jest kreatorką tego sukcesu. Piękny to musiał być moment, gdy wchodzi się na stadion, na który przyszło kilkadziesiąt tysięcy osób tylko z twojego powodu.

źródło: instagram @sanahmusic, https://www.instagram.com/p/CxJHKxOoCRs/?img_index=1
Z tego co słyszałam to "Uczta nad Ucztami" była też pierwszą trasą reżyserowaną przez artystkę. Wcześniejsze trasy były współtworzone wraz ze specjalistkami, którzy o trasach koncertowych wiedzą niemalże wszystko. Tym razem, ta krótka, wyjątkowa trasa to efekt prac i wyobrażeń samej piosenkarki. To też ciekawa sprawa i kolejny element, w którym sanah może się rozwijać. A widać, że zamysł i pomysł na ten występ miała i na nudę na koncercie na pewno nie można było narzekać.
Działo się bardzo dużo. Scenografia, zmiany stroju, rytmów, lot nad publicznością, sceny ze ślubu, gra na pianinie, unoszenie się przy "Hymnie" Słowackiego. To było show stworzone z myślą zapewne nie tyle o fanach, którzy mieli już okazję usłyszeć artystkę na żywo podczas innych tras, ale głównie dla tych, dla których było to pierwsze zetknięcie z muzyką sanah na żywo. Dla mnie tych zmian rytmów, przejść i atrakcji może nawet było zbyt wiele. Ale ja to jestem prostym człowiekiem, najbardziej lubię kameralne koncerty z samym pianinkiem i skrzypcami. Na to pewnie w niedalekiej przyszłości też przyjdzie czas, bo właśnie na koncercie w Gdańsku sanah zapowiedziała nie jedną, a dwie trasy koncertowe. Pierwsza z nich w stylu bajkowym - awwww. Wszystko to gra i pasuje, bowiem ostatnim z wydanych utworów sanah jest utwór "Jestem Twoją Bajką" do filmu o panu Kleksie.
Utwór ten ukazał się oficjalnie w serwisach streamingowych w dzień koncertu. Oczywiste więc było, że nie może go zabraknąć na set liście. Przyznam, że to nie był utwór, na który najbardziej czekałam, ale finalnie to był utwór, który zrobił na mnie największe wrażenie i wywarł największe emocje. "Jestem Twoją Bajką" w oficjalnej wersji to piosenka, która melancholijne rytmy przeplata z energią chóru. Na koncercie sanah zdecydowała się na zaśpiewanie wersji bardziej melancholijnej, gdzie całe show robił jej głos przy akompaniamencie pianina, na którym sama grała. To była MAGIA! Taką wersję życzyłabym sobie móc słuchać na Spotify.
Jak widać nie potrzeba wiele - czysty głos, emocje, wrażliwość i pianino w tle. sanah sama po tym utworze była wzruszona i był to piękny moment. Nic dziwnego, światełka stadionowe z latarek fanów stworzyły piękne niebo pełne gwiazd, ale to gwiazda sanah świeciła w tym momencie najjaśniej. Przepiękne.
SET LISTA
Poza wspomnianym najnowszym utworem, sanah wykonała szereg innych piosenek. Myślę, że była to idealna set lista na taki koncert stadionowy. Dużo energii, najbardziej znanych kawałków, trochę nowości, dużo tańca, zabawy, nieco przeplecione bardziej poruszającymi utworami. Z moich ulubieńców zabrakło utworu "Płomień", ale myślę, że to taki wzruszający utwór, który niekoniecznie mógłby dobrze pasować do stadionowego klimatu. Pełną setlistę zamieszczam poniżej.
1. Szampan
2. Szary Świat
3. Melodia
4. Interludium
5. Irenka
6. Cząstka
7. Marcepan
8. Kapela gra
9. ten Stan
10. pocałunki
11. No sory
12. 2:00
13. Jestem Twoją Bajką
14. Kolońska i szlugi
15. Królowa dram
16. Jolka, Jolka pamiętasz (z Felicjanem Andrzejczakiem)
17. Pitagoras
18. Inwokacja
19. Sen we śnie (z Grzegorzem Turnau)
20. ostatnia nadzieja
21. najlepszy dzień w moim życiu
22. skanah
23. Nic dwa razy (W. Szymborska)
24. etc. (na disco)
25. Eldorado
26. Ale jazz!
BIS
27. Hymn (J. Słowacki)
28. Eldorado
Jakbym miała mieć jakieś zastrzeżenia, to może inaczej rozłożyłabym występy z "Eldorado", które zagrane było jako przedostatni utwór podczas części głównej koncertu, a dwie piosenki później pojawiło się znowu na finalne zakończenie koncertu w ramach drugiego bisu. Można było Eldorado w części głównej umieścić nieco wcześniej, żeby ta piosenka nie pojawiła się dwukrotnie w ciągu kilkunastu minut. Wiemy doskonale, ze jest to hit, do którego nie da się nie skakać, więc jako piosenka kończąca koncert pasuje idealnie.
Wybrany repertuar jako całość został zaplanowany wyśmienicie. Kilka zaskoczeń, takich jak występy z gośćmi specjalnymi, utwory, które nie zostały nigdy wydane ("Inwokacja", "Pitagoras"), pare nowości ("skanah", "Pocałunki") i największe hity ("Szampan" czy "Ale jazz!"). Można rzec, dla każdego coś dobrego. Trudno nie wyjść zadowolonym po takim koncercie.

źródło: instagram @sanahmusic, https://www.instagram.com/p/CxJHKxOoCRs/?img_index=1
"Uczta nad Ucztami" to też trasa wyjątkowa. To, w przeciwieństwie do wcześniejszych koncertów, nie była trasa prezentująca najnowszy dorobek studyjny, lecz podsumowanie pięknych czterech lat na scenie. Nazywana niekiedy artystką covidową, bo to właśnie w trakcie pandemii rozpoczęła wydawanie swoich pierwszych hitów, dziś, już jako doświadczona scenicznie piosenkarka, wychodzi na stadion, aby prezentować kilka swoich twarzy, które zdążyła pokazać światu. To były piękne nawiązania i bardzo poruszające przerywniki koncertu, kiedy na ekranach ukazane zostały nagrania, gdzie sanah z różnych muzycznych epok opowiada o swoim świecie. Było wzruszenie i podziękowania "widać można żyć bez powietrza, ale bez WAS nie".
GOŚCIE SPECJALNI
Wiedząc jacy goście pojawili się zarówno w Chorzowie, jak i w Warszawie dochodzę do wniosku, że za żadne skarby nie wymieniłabym gości specjalnych koncertu w trójmieście na innych występujących z sanah na scenie podczas pozostałych dwóch wystąpień. Nawet jeśli dla kogoś będzie to zdziwieniem, że ot tak mogłabym zrezygnować z Dawida Podsiadło, Muńka Staszczyka czy Vito Bambino, którzy byli obecni podczas koncertu na Narodowym, to wiem jedno "Jolka, Jolka pamiętasz" wybrzmiewa cały czas w moich uszach.
Występ sanah w towarzystwie Felicjana Andrzejczaka to był jeden z najpiękniejszych momentów koncertowych, jaki kiedykolwiek przeżyłam. Pan Felicjan ma tak piękny, mocny głos, którego barwa jest nie do podrobienia. Utwór o Jolce to jeden z najważniejszych hitów polskiej muzyki popularnej. Kilka minut, których nie da się opisać. Za ten występ bardzo, bardzo dziękuję. Cieszę się, że mogłam być w tym momencie na płycie stadionu i wznosząc ręce do góry śpiewać wraz z tysiącami osób "Emigrowałem, z objęć Twych nad ranem..."
Drugim z gości był Grzegorz Turnau. I tu ponownie strzał w 10!, bowiem piosenka "Sen we śnie" to mój ulubiony utwór z albumu "Uczta". Na Spotify słuchałam jej już chyba setki razy i za każdym z nich mam w sobie ogrom emocji. To jedna z najlepszych piosenek, jakie stworzyła do tej pory sanah. Głos Grzegorza Turnaua to głos niepowtarzalny, niezwykle ciepły. Do tego pianino. Czego chcieć więcej?
SKACZCIE! BAWCIE SIĘ! DRĘTWA PŁYTA
Przyznam, że to ostatnia rzecz, o której mogłabym pomyśleć, że może mnie zawieść podczas koncertu. sanah dała z siebie wszystko, ale to czego nie mogłam przeboleć to... drętwość otaczających mnie ludzi. Płyta to z definicji miejsce, na którym uczestnicy koncertu bawią się najlepiej, najbardziej energicznie i właśnie z tego powodu płyta zazwyczaj zapełnia się osobami, które wiedzą że na koncert idą się świetnie bawić i skakać do każdej energetycznej piosenki. Tu jednak szok. To była najbardziej sztywna płyta, na której byłam. Świat telefonów zakrył chyba niektórym oczy i mimo godzin nagrań, które mają teraz na pamiątkę, warto zadać sobie pytanie, czy na koncert idziemy w charakterze filmowca, czy fana.
Sama kilkukrotnie wzięłam do rąk telefon, aby uwiecznić fragment koncertu. Lubię później wracać do tych emocji. Jednak to jedynie kilka utworów, podczas których nagrałam kilkanaście sekund, by zapamiętać wykonanie i energię artystki. Nie rozumiem nagrywania całego koncertu, każdej wręcz piosenki i to w całości (!). Przez to właśnie ta płyta była taka sztywna, bo zamiast klaskać, machać rękami i bawić się, duża część zgromadzonych trzymała w górze jedynie swoje smartfony. Do czego to doszło... ajjj.
Poza samym staniem w miejscu i nikłą zabawą wyczuwałam też po prostu czasem ciszę, a brawa, które powinny często trwać znacznie dłużej i towarzyszyć powinny im okrzyki, gasły szybciej niż zwykle. Z koncertu wyszłam z bolącym gardłem, bo w każdej chwili, gdy wyczuwałam niedobór tej energii starałam się krzyczeć i wiwatować z całych sił, bo sanah naprawdę na to zasługuje. Uwielbiam koncertową energię tłumu i tutaj tego mi zabrakło. Kiedy dzieli się energię to ona się mnoży, dlatego tak warto dać coś od siebie. Mój apel - wyłączcie na chwilę telefony, poczujcie wolność, zamknijcie na chwilę oczy, wsłuchajcie się w muzykę. Niech to będzie coś, czym będziemy się dzielić. Łatwiej jest bowiem nagrać i pokazać komuś występ, trudniej przekazać własnymi słowami emocje i magię chwili. Ale warto!
To co zrozumiałam po wyjściu ze stadionu to fakt, że na takie masowe koncerty przychodzą nie tylko wielcy fani, ale też w dużej mierze osoby, które danego artystę widzą na żywo po raz pierwszy. Zapewne dlatego nagrywają każdą popularną piosenkę, bo nie słyszeli jej nigdy wcześniej na koncercie. Przy tak wielu doskonale znanych utworach, wychodzi na to, że nagrać "trzeba" niemal cały koncert. Dlatego podtrzymuję to, że najpiękniejsze koncerty to te bardziej kameralne, gdzie jest większa prywatność, większy kontakt artysty z fanami, a na takie występy - z często droższymi biletami - przychodzą osoby, które chcą bardziej przeżywać muzykę niż ją nagrywać. Tyle od cioci - marudy.
ZAPOWIEDZI
Już wiemy doskonale, że sanah jest niezwykle płodną artystką i na nowe utwory nie trzeba czekać zbyt długo. W 2022 roku piosenkarka wydała 2 albumy studyjne "Ucztę" oraz "sanah śpiewa poezyje". Od listopada ubiegłego roku nie mamy więc nowego krążka, mimo że piosenek nowych artystka wydała kilka. Cieszyć więc może fakt, że taką nową, zebraną w konkretny klimat muzykę usłyszymy już niebawem. Podczas koncertu w Gdańsku sanah zapowiedziała aż dwie trasy koncertowe, a na koncercie w Chorzowie mowa była o dwóch nowych albumach. Daje to sporo optymizmu na nadchodzący czas, bo co może być lepszego od klimatycznych, kameralnych koncertów w jesienne / zimowe wieczory?
PODSUMOWANIE
Szybko podsumowując "Ucztę nad Ucztami" - sanah to w moim odczuciu najjaśniejszy promyk polskiej sceny muzycznej. Niech kwitnie, wzrasta, dojrzewa i dzieli się z nami swoją wrażliwością. Sam koncert nie przebił występu z trasy bankietowej, ale jest to kwestia tego, co kto lubi. Jak wspominałam, ja wolę płakać ze wzruszenia przy skrzypeczkach, więc po prostu taka jestem. sanah nie zawodzi, dała z siebie wszystko i przepięknie podsumowała 4 muzyczne lata. Największą radością jest obserwowanie, jak spełnia swoje marzenia, a my możemy jej w tym towarzyszyć. Dużo dobrej energii i kilka przepięknych momentów z tej trasy zostanie ze mną na długie, długie lata, a "Jolka, Jolka pamiętasz" i "Jestem Twoją Bajką" na pewno na całe życie.
Odpowiadając na zadane pytanie:"Czy Ty też chcesz ze mną na dobre? Nawet gdy to nie będzie takie modne..." - TAK.
KulturoNIEznawczyni
tagi: sanah podsumowuje 4 lata "Ucztą nad Ucztami", sanah, uczta nad ucztami, opis koncertu, setlista, set lista, co śpiewała sanah na uczcie, na uczcie nad ucztami, nagranie, relacja, piosenki sanah, koncert sanah, sanah stadiony, stadion, trasa stadionowa, Gdańsk, Waszawa, Chorzów, kulturonieznawczyni, blog o muzyce, strona o muzyce
Comments